Żyjemy w czasach, w których dzieci są wprost zasypywane zabawkami. Jest ich zatrzęsienie. Rodzic nie musi się wysilać Wystarczy wyciągnąć rękę i kupić. A to też nie jest problem, bo zabawek jest multum w każdym przedziale cenowym. Już dawno zauważyłem, o czym zresztą wspominałem na blogu, że większość z tych zabawek jest atrakcyjna przez godzinę, góra dzień. Sprawdzają się jedynie zabawki kreatywne (takie naprawdę kreatywne, np. klocki). Jednak najfajniejsze są takie, które zrobi się samemu lub wspólnie z dziećmi. W moim domu lubimy Gwiezdne Wojny. Dodatkowo dziś (May the fourth) obchodzimy Światowy Dzień Gwiezdnych Wojen. Robiliśmy sobie różne tematyczne zabawki, a wachlarz możliwości jest duży, bo Gwiezdne Wojny, to kosmos, rycerze Jedi, statki kosmiczne, lasery i światła. No właśnie tych ostatnich nam brakowało. Postanowiłem więc coś z tym zrobić.
Pisząc „tych ostatnich” miałem na myśli światła, a nie lasery, choć w sumie laser jest światłem (chyba). No ale staram się mierzyć siły na zamiary, a zbudowanie w domu działka laserowego, jakkolwiek pożądane, póki co jest jeszcze niemożliwe. Możliwe jest natomiast podrasowanie zabawek poprzez dodanie im światełek.
Od razu napiszę, że nie jestem elektrykiem czy elektronikiem. Na prądzie się nie znam. Do takich też osób będzie to skierowane, choć i dla tych oblatanych z tematem może to być inspiracja.
Zasięgnąłem opinii u znajomych, którzy na elektronice się znają i na początek wybrałem rozwiązanie dość proste. Tak testowo, żeby nie przeinwestować i żeby zobaczyć czy temat chwyci. Chciałem mieć możliwość podłączenia do baterii różnokolorowych diod led.
W tym celu wybrałem się do pewnego sklepu na poznańskich Piekarach, zajmującego się różnego rodzaju elektroniką i nabyłem mały zestaw, w którego skład weszło:
- moduł zasilający do płytek stykowych MB102 3,3V 5V
- płytka stykowa (prototypowa) 400 otworów
- adapter wtyk DC 5.5/2.1 -wtyk 6F22 bateria 9V
- bateria 9V
- zestaw diod LED 5mm – 45 szt. 5 kolorów
- przewody połączeniowe żeńsko-męskie 20 cm – 40 szt
- zestaw rezystorów THT 1/4W 1% – 30 szt. – w zestawie mamy rezystory (czyli oporniki) o wartości 220 Ω , 470 Ω i 1,2 kΩ, ale potrzebne są tylko te dwa pierwsze, bo 1,2 kΩ jest za duży i dioda słabo świeci.
To właściwie wszystko. Całość kosztowała mnie ok. 45zł. W momencie kiedy wchodziłem do sklepu, kompletnie nie wiedziałem co to wszystko jest i do czego służy. Gdy wychodziłem wiedziałem już wszystko (a przynajmniej wystarczająco by podłączyć diodę).
Przedstawiony powyżej zestaw nie wymaga spawania lutowania. Spawanie Lutowanie jest fajne, a ja zawsze popieram zabawy przy których można sobie zrobić krzywdę, ale ostateczne z tego zrezygnowałem żeby nasza konstrukcja była bardziej „edytowalna”. W przypadku płytki prototypowej możemy w nią elementy powtykać, a następnie wyciągnąć. Stwierdziłem, że na początek, tak będzie rozsądniej.
Jak to zrobić
Moduł zasilający wczepiamy w płytkę stykową, tak żeby plusy i minusy były w jednej linii. Jak zrobimy na odwrót to się nic nie stanie, ale będzie się mylić. Podłączamy adapter do baterii. Możemy też podpiąć baterię. Następnie w jednej linii wtykamy opornik (222 lub 470) tak żeby jedna końcówka była np. w minusie, a druga obok, ale nie w plusie. Opornik jest niezbędny, ponieważ bez niego dioda dostałaby za dużo prądu i się przepaliła. Kolejnym krokiem jest wpięcie przewodu połączeniowego. Jedna końcówka w plus, a druga obok, w tej samej linii. Teraz wpinamy w przewód diodę. Pamiętać należy, że dłuży drucik diody to plus, a krótszy to minus. Tak należy też podłączyć diodę do przewodu. Teraz trzeba to jakoś umieścić w zabawce, zatem:
Do płytki stykowej możemy podłączyć kilka, czy kilkanaście diod, w zależności od naszej fantazji.
Kolejnym krokiem było obudowanie płytki klockami Lego. Okazuje się, że pasują idealnie. Płytkę można obudować, tak żeby nie latała, a ponadto diody pasują do tych klocków z dziurkami. Można je tam wetknąć przez co mocno się trzymają. Do włącznika moduły zasilającego pasuje odwrócony okrągły klocek. Nie wiem czy to przypadek, czy są to jakieś zunifikowane rozmiary, ale świetnie się to wszystko ze sobą domyka. Reszta, to już nasza fantazja. Zbudowaliśmy z dzieciakami statek kosmiczny, któremu można włączyć świecący silnik.
Proste? Banalne?
Owszem, i proste i banalne, ale całość zajęła nam popołudnie, a praca i jej efekt wywarł na dzieciach spore wrażenie. Zrobiliśmy to sami. Dzieci zrobiły coś na prąd co działało. Sami wtykali oporniki i diody. I to działa, świeci się. Nie ktoś w fabryce, ale one to sprawiły.
Przy okazji była prosta rozmowa o podstawach elektroniki, co to napięcie, po co oporniki, itp. No i wspomnieć należy, że tata, czyli ja, dostałem +1000000 punktów do lansu u własnych dzieci, a to jest nieocenione.
Co dalej
Jak statek się znudzi, to zbudujemy coś innego. Mam kilka pomysłów, a młodzi pewnie będą mieli jeszcze kilka swoich (w internecie jest mnóstwo poradników). Ten układ jest bardzo prosty i można pomyśleć o dodatkowych elementach. Sam jeszcze nie wiem jakich. Może żeby coś migało? Może żeby coś brzęczało (to w sumie głupi pomysł – rodzice rozumieją). Może czujnik ruchu? A może dający się zaprogramować moduł Arduino? Nie wiem, zobaczymy. Ważne, że wykonaliśmy pierwszy krok i mamy kolejny obszar do zabawy i edukacji.
pozdrawiam
Zuch
WIĘCEJ MOICH WPISÓW INSPIROWANYCH GWIEZDNYMI WOJNAMI ZNAJDZIESZ TUTAJ.
PS – Partnerem wpisu jest Disney Polska, z którym współpracuję przy promocji serialu animowanego Star Wars Rebelianci.
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023