Pierwszy łyk naparu jest strasznym przeżyciem, później… w sumie później niewiele się zmienia. Co prawda smak mocno łagodnieje, bo jedną porcję suszu zalewamy kilkukrotnie, ale cały czas smak mate daleki jest od nazwania go frykasem. Jednak można się do tego przyzwyczaić, można polubić, a nawet pokochać. Ostrokrzew paragwajski może stać się stałym elementem diety, ale też stylem życia.
Na co to komu?
Jestem zdeklarowanym kawoszem. Bardzo lubię kawę. Niegdyś pijałem ją w nieprzyzwoicie wielkich ilościach. Dziś już bardziej dla smaku. To właśnie yerba mate w dużej mierze wyparła kawę, dlatego, że po prostu lepiej działa. Kawa daje kopa, który szybko przechodzi. Dodatkowo wypłukuje z organizmu magnez. Yerba mate działa inaczej – daje kopa, ale utrzymuje go bardzo długo, pomaga utrzymać koncentrację i skupienie. Do tego ma bardzo dużo różnych wartości odżywczych, minerałów i witamin.
Moja praca wygląda tak, że często potrzebuję dużego skupienia przez kilka godzin. Dodatkowo lubię pracować w nocy. Ostatnio składałem pewne czasopismo i siedziałem do 3:30 nad ranem. Pełne skupienie, praca szła bardzo dobrze. Rano normalnie wstałem bez zmęczenia. Oczywiście mate nie jest tylko do takich ekstremalnych sytuacji. Na co dzień w biurze też normalnie siorbię yerbe. Tak więc szczególnie polecam tym, którzy pracują podobnie jak ja, czyli: graficy, programiści, itp. Właściwie każdy kto potrzebuje energii i skupienia będzie z mate zadowolony.
Plusy
- dużo energii
- pozwala się skupić
- ma dużo minerałów
- nie przeszkadza w normalnym spaniu
- fajny rytuał przygotowania
- niska cena (wiadomo, z Poznania piszę)
Minusy
- smak…
- pojawiają się też informację, że może zwiększyć ryzyko raka… Taaaa, ale co dzisiaj tego nie robi? Dodatkowo badania na ten temat, które czytałem były przeprowadzone w Argentynie, gdzie niemal każdy pije mate i niemal każdy pali ćmiki… wiec faktycznie ryzyko raka jest tam większe. Krótko mówiąc – ja się tym nie przejmuję.
Jaką mate wybrać?
To kwestia gustu, wiadomo. Jednak na początek polecam mate z domieszką ziół i mięty, która mocno łagodzi smak. Ciekawe są też z trawą cytrynową i innymi aromatami cytrusowymi. Niektóre mate są też wzbogacane guaraną i jest to konkretny kop energetyczny 🙂 Najlepiej jednak porozmawiać ze sprzedawcą i wybrać coś dla siebie.
W czym pić?
Polecam naczynia ceramiczne – są najłatwiejsze w „obsłudze”. Mate można pić też z tykw i z palo santo. Tykwy odradzam, bo trzeba o nie dbać, żeby sobie pleśniaczka nie wyhodować. Palo santo z kolei jest drogie, no ale z drugiej strony to kwintesencja picia mate 🙂 Naczynia ceramiczne wydają się najlepszą opcją.
Koniecznie trzeba się zaopatrzyć w bombille – czyli tę rureczkę. Ma ona specjalne sitko dzięki któremu pijemy wywar, a nie susz. Pamiętać trzeba, że tego suszu jest dużo bo ok. 1/3 naczynia.
Gdzie kupować?
To ważne info – raczej unikajcie sieciowych herbaciarni. Tam mate jest nawet kilkukrotnie droższe niż w sklepach specjalizujących się w sprzedaży yerba mate. Poza tym w sklepach z mate kupicie ją w oryginalnych paczkach sprowadzanych z ameryki południowej, a sprzedawcy zwykle posiadają na temat mate dużą wiedzę. Yerbowych sklepów jest sporo, wybierzcie sobie sami. Jeśli ktoś chce znać moją opinię (uwaga, teraz będzie prywata), to ja zaopatruje się w fajowo.eu Profesjonalnie i tanio, a to nieczęste połączenie.
Mam nadzieję, że kilka osób przekonałem 🙂
pozdrawiam
Zuch
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023