Dziś media się rozpisuję jak to „popularna influencerka, modelka i aktorka” zniszczyła rzeźbę.
Więc tak, drodzy dziennikarze: ona nie jest ani popularna, ani nie jest influencerką. To po prostu głupia dziewucha, która ma konto na instagramie – jak większość jej rówieśników. Na temat jej rzekomego modelingu wypowiadać się nie będę. Natomiast wystąpienie przez moment w reklamówce banku nie czyni z nikogo aktora.
Całość – powtarzana wielokrotnie, bo w końcu można dowalić całemu środowisku twórców internetowych – przypomina stary kawał o radiu Erewań:
„Słuchacze pytają: Czy to prawda, że na Placu Czerwonym rozdają samochody? Radio Erewań odpowiada: tak, to prawda, ale nie samochody, tylko rowery, nie na Placu Czerwonym, tylko w okolicach Dworca Warszawskiego i nie rozdają, tylko kradną.”
Influencer?
Podsumujmy jeszcze raz, żeby dobrze wam weszło do głów. To, że ktoś ma konto na instagramie nie czyni go influencerem. To, że ktoś zagrał epizod w reklamówce nie czyni go aktorem, ani nie czyni go „twarzą marki”. To, że ktoś jest głupi nie czyni go też sławnym i popularnym. To wy swoimi artykułami nastawionymi na tanią sensację uczyniliście ją sławną. Na pięć minut, ale jednak.
Żeby się klikało
Jak to też jest, że jak się dzieją wspaniałe rzeczy, to influencerem nie jest nawet ktoś kto ma milion czy więcej obserwujących? Wtedy to śmieszki i „kto to ogląda?”, „nie znam”, itp. Ale jak tylko można wylać frustrację, to już od razu – instagramerka i influencerka. Czy partnera od konkubenta też odróżniacie ilością promili we krwi? Że partner to przed pobiciem, a po to już konkubent?
„Eksperci”
Do tego jak muchy do guana zlatuję się „eksperci”, którzy na podstawie takiego erewańskiego newsa wypowiadają swoje tyrady o środowisku. I to jest trochę żenada. Świadomie wykorzystywane kłamstwa, żeby tylko poprzeć swoją tezę.
To wszystko sobie czytam dwa dni po konferencji dla twórców internetowych (którą współorganizowałem) gdzie spotkało się prawie 2000 osób, które robią fajne rzeczy. Dwa dni po panelu dyskusyjnym o fake newsach, który prowadziłem. Mam więc taki skromy apel:
Sprawdźmy to co czytamy i zastanówmy się nad tym co przeczytaliśmy. A im bardziej dany news nam na rękę, tym bardziej zastanówmy się nad tym co przeczytaliśmy.
pozdrawiam
ZUCH
- Gwiezdna Ucieczka – recenzja: kosmiczna łamigłówka, która wciąga nie tylko dzieciaki - 06/05/2025
- Recenzja książki „Glutologia” Adama Mirka - 05/05/2025
- Czytam moim dzieciom na dobranoc - 05/05/2025