Co odróżnia dzieci od dorosłych? Co sprawia, że my jesteśmy tacy zabiegani, smutni, nerwowi? Co sprawia, że dzieci są… no właśnie, że są po prostu jak dzieci? Myślę, że w dużej mierze sprawia to fakt, że one wierzą w dobro jako coś oczywistego.
Oczywiście mówię o dzieciach ze zdrowych rodzin, a za taką uważam swoją. Patrzę na moje dzieciaki i widzę u nich uroczą naiwność, brak uprzedzeń i niezachwianą wiarę w to, że będzie dobrze. One wstają rano i są przekonane, że będzie dobrze. Omijają je troski, z którymi ja się borykam. Nie muszą się martwić o zapłacenie rachunków, czy że trzeba po coś pojechać na drugi koniec miasta. Nie zaprząta ich myśli to, że za miesiąc jest do opłacenia OC/AC, a po ostatnich podwyżkach boję się w ogóle spojrzeć jaka wyjdzie kwota. Dzieci zastanawiają się czy zjeść loda śmietankowego czy może truskawkowego.
I dobrze
Bardzo dobrze. Chcę żeby w tym trwały. Dorosłość ich dopadnie tak czy siak, ale teraz mają być dziećmi. To też jest czas nauki odpowiedzialności i wielu innych szalenie ważnych rzeczy, ale to też jest dzieciństwo, czas beztroski. Moja głowa w tym, żeby uczyć, a nie zamęczyć.
Inna rzeczywistość
Patrzę sobie to moje potomstwo i – powiem szczerze – z lekką zazdrością widzę ich małe-wielkie sprawy. Ich świat jest tak bardzo inny od mojego. Żyjemy razem, w tej samej, ale zupełnie innej rzeczywistości. Jakie spakować sukienki, jakie planszówki, czy będą koledzy i koleżanki w naszym wieku, co będzie na obiady, czy babcia kupi lody (a właściwie: jak bardzo dużo ich kupi), czy będzie ognisko, czy będą fajne zabawy? Radosna ekscytacja.
Słodka naiwność
Błoto wokół domu, to miejsce do zabawy, a nie problem i czekanie na słońce, żeby w końcu zamówić koparkę. Koparka? Łał, fajnie jeździ i jaką ma łychę, a nie ile stówek to będzie kosztować i że miał być kupiony projektor, a będzie wynajęta koparka.
Ostanio Hania przypatrywała się panom układającym kostkę u nas na podjeździe. Przyglądała się zazdrośnie, bo ona też by chciała się pobawić takimi klockami.
Moje troski
„Tato, nie rozumiesz” – słodki głosik i teatralne gesty. Fakt, nie rozumiem, zgredziałem trochę, chyba nawet kilka siwych włosów z nerwów się pojawiło. Ale to wszystko z miłości i z troski o to, żeby oni trosk nie mieli. Ja miałem świetne dzieciństwo i chcę dla moich dzieci przynajmniej takiego samego. Przynajmniej. Chcę dla nich tej beztroski, nieskrępowaną wolność. Siedzenie na górce piasku z patykami i opowiadanie historii, których nikt nigdy nie będzie pamiętał. Chcę żeby uśmiech i zadziorny błysk w oku nigdy nie zgasł.
pozdrawiam
ZUCH
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023