Zwróciłeś kiedyś uwagę, że dzieci cieszą się całym ciałem? Machają rączkami, skaczą, zaciskają ząbki, szeroko otwierają oczy. Zdarza im się wydawać dziwne odgłosy czy piski. Ich jeszcze nikt nie nauczył żeby wstydzić się radości. „Ale jak to wstydzić?” – możesz zapytać. Zastanów się: kiedy ostatnio podskoczyłeś z radości? Kiedy ostatnio oczy ci płonęły? Przez to, że wstydzimy się naszych emocji oduczyliśmy się je odczuwać.
Dzieciak ogląda w kinie film i aż go nosi, emocje w nim buzują. Rodzic wtedy uspokaja, że cicho, że spokojnie, i patrzy nerwowo na ludzi czy się nie gapią. Sami jesteśmy opanowani, dorośli, emocjonalnie wyprani. Choć w sumie nie, nie całkiem jesteśmy wyprani z uczuć. Jest w nas przecież dużo złości czy zazdrości. Cała masa uprzedzeń i niechęci. Tylko gdzie jest radość?
Patrzę na moje dzieci i uczę się od nich beztroski
Staram się przypomnieć jak to jest po prostu się cieszyć. Przyznam nieskromnie, że idzie mi całkiem nieźle. Od czasu gdy jestem rodzicem – mimo wielu typowych trosk – staram się radować i cieszyć. Czym się da. Tak jak dzieci. Poobserwujcie je jak małe sprawy stają się przyczyną wielkiej radości. Nie trzeba jechać na Bali, żeby zajadać się lokalnymi deserami. Wystarczy zwykły Bambino w sklepie osiedlowym. Albo tak żaba. Kiedy ty patrzysz obojętnie, twoje dziecko aż piszczy, bo to przecież ŻABA! Prawdziwa żaba!
To już było…
Ok, dziecko widzi ją po raz pierwszy, a ty już widziałeś wiele razy. Tylko co z tego? Nie oznacza to, że mogą cieszyć cię tylko rzeczy nowe. To bardzo, ale to bardzo niebezpieczna ścieżka. Krocząc nią szybko znudzi ci się bawienie z dzieciakami i wieczory z żoną. Bo przecież to już było wiele razy, więc może czas na kogoś nowego? Oczywiście posłużyłem się sporym skrótem myślowym wychodząc od żaby a kończąc na zdradzie i rozwodzie, ale myślę, że wiesz już o co mi chodzi.
Pozwól sobie na zachwyt
Baw się ze swoimi dziećmi i ucz się od nich tego jak patrzą na świat. Pozwól sobie na zachwyt, pozwól sobie na to żeby naprawdę się cieszyć. Przecież można być radosnym i zafiksowanym na jakimś punkcie, na czymś co akurat wleciało na tapetę, a jednocześnie być dorosłym z obowiązkami. Jedno drugiemu nie wadzi. Ważne żeby radość i odpowiedzialność spotkały się gdzieś po środku.
Jak ja to robię?
Staram się uśmiechać. Poważnie, wiem że mam z tym problem (w sumie jak większość naszego narodu). Nie wkręcam sobie, że coś jest niepoważne, że jestem za stary, że to dla dzieci, itp. Zaczyna się od drobnych rzeczy i to staje się naszym stylem życia. Rzucili gumy Turbo do Biedry? Super kupię garść (albo dwie… może lepiej trzy). Spadł śnieg? Idziemy na sanki, ale nie po to żeby pilnować i powarkiwać, żeby prosto jechali, żeby nie spadali w śnieg, żeby się nie brudzili. Idę po to, żeby samemu pozjeżdżać. Można zrobić kulig, bo dzieci już dają radę mnie uciągnąć. Jesteśmy nad morzem? Spoko, zrobię największy grajdół na plaży, bo tak.
pozdrawiam
ZUCH
Przeczytaj też inne teksty z serii JAK BYĆ OJCEM <- klik
Fajne? Zostaw lajka, komentarz i podziel się tekstem z innymi.
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023