Co zrobić gdy nie masz czasu dla dzieci?
W kolorowych reklamach piękne rodziny spędzają ze sobą całe dnie. Dzieci, od maluchów do nastolatków, są zawsze uśmiechnięte, w czystych ubraniach, w wysprzątanym na błysk domu. Mama zwykle jest piękną dwudziestolatką, a tata bogatym biznesmenem pracującym po 3 godziny dziennie, bo przychodzi do domu kiedy jeszcze świeci słońce.
A to zresztą świeci niemal zawsze, no chyba, że jest wigilijna kolacja, to wtedy owszem jest ciemno, ale jest też śnieg. Tak to już jest w reklamach, że najczęściej nawet nie próbują naśladować życia. Bo życie wygląda… nieco inaczej. Co zrobić gdy nie masz czasu dla dzieci?
Jest godzina 19:30, siedzę przed komputerem od rana, ale przede mną jeszcze kilka godzin pracy. Myślę, że do 1 najpóźniej 2 w nocy się wyrobię. Rano projekt musi być w drukarni. Tak było też wczoraj i przed wczoraj i… w sumie od kilku dni tak to wygląda. Życie. Czasami trzeba popracować dłużej, czasami trzeba wyjechać. Czasami nie ma czasu dla dzieci. Mi się tak zdarza, podejrzewam, że i tobie również przydarza się to częściej lub rzadziej.
Nie jestem pracoholikiem
Staram się tak zorganizować swój dzień, żeby pracować jak najmniej, a jak najwięcej być z rodziną. Jednak nie zawsze się to udaję, bo jednak jednym z bardzo ważnych zadań rodzica jest zapewnienie środków do życia swojej rodzinie. Krótko mówiąc pracować trzeba.
Mimo że w ogólnym rozrachunku spędzam z rodziną bardzo dużo czasu, to jednak są takie okresy kiedy muszę mocno przycisnąć. Zwykle jest to końcówka roku, trzeci i czwarty kwartał, czyli teraz. Odbijamy to sobie wiosną i latem, w wakacje (zdaje sobie sprawę z tego, że wakacje to dla wielu ludzi fanaberia i często długo pracują, żeby zarobić na podstawowe utrzymanie).
>> Przeczytaj też mój tekst: Randka w domu – pomysły dla par
Jestem rodzicem
Nie zależnie od powodów naszego zapracowania musimy pamiętać, że przede wszystkim jesteśmy rodzicami. Tak. Od momentu kiedy zostajesz rodzicem, jesteś nim „przede wszystkim”, a nie tylko „przy okazji”.
Podzielę się z Wami kilkoma metodami, które sobie wypracowałem, i które pomagają mi ogarnąć ten czas, kiedy dla dzieci nie zostaje go wiela, a nawet nie zostaje go wcale. Od razu chciałbym zaznaczyć, że nie pozjadałem wszystkich rozumów. Ja też mam swoje wyzwania, swoje wzloty i upadki. Natomiast te kilka rzeczy poniżej po prostu lepiej lub gorzej działają. Ale z grubsza działają. Może pomogą i tobie, a może masz jeszcze lepsze rady? No ale – do rzeczy:
1. Tłumacz
Staraj się zawsze wytłumaczyć dlaczego coś się dzieje tak, a nie inaczej. Pamiętaj, że dzieci są na tym świecie od niedawna i wielu rzeczy – zupełnie oczywistych – nie potrafią zrozumieć. To Twoje zadanie uczyć dzieci. To Ty musisz im wszystko wyjaśnić, zanim wyciągną swoje wnioski, bo najprostszą odpowiedzią na pytanie „dlaczego tata się ze mną nie bawi”, jest „bo mnie nie kocha”. Tłumacz. Jeśli masz gdzieś wyjechać – mów o tym wcześniej. Musisz sprawić, że dziecko zrozumie, że to tylko tak na chwilę i że cały czas je bardzo kochasz i że Tobie też jest przykro.
2. Święty czas
Wyznaczcie z żoną – i to najlepiej jeszcze zanim dziecko się urodzi – listę czynności, które wykonujesz przy dziecku tylko Ty. Dla przykładu. Ja z żoną ustaliłem, że wieczorami ja przejmuję dzieci, już od noworodka. Ja odpowiadam za ich kąpiele i to co się dzieje potem. Więc kąpiel, mycie ząbków jak już wyrosną, paznokietki jak wyrosną za duże, piżamka, modlitwa i spanko. Taki rytuał wchodzi w krew i potem jest łatwiej.
Moja dobra rada: dzieci uwielbiają stały rytm dnia. Jest im to niezbędne, daje ogromne poczucie bezpieczeństwa. Dla nich świat jest jedną wielką i często przerażającą tajemnicą. Bezpieczne są rzeczy, które są znane, które się powtarzają. Rutyna jest bezpieczna. Oczywiście na temat stałych godzin chodzenia spać dzieci miały by co innego do powiedzenia, ale dzieci mają rozumek dziecka.
Wiem, że bywa ciężko wyegzekwować, że np. do 20 dzieci są w łóżkach, ale to kwestia cierpliwości. U mnie działa. Bez krzyków, bez przepychanek. Tak po prostu jest, bo tak było od zawsze. Dzieci się wysypiają, ja mam wieczór z moją ukochaną żoną. Polecam ten system.
Ja dzieci usypiałem i robię to do dziś, przy czym wiadomo, przy starszych dzieciach ten rytuał zmienia się i ogranicza, choć… pojawiają się inne elementy, inne tematy do rozmów.
Z wiekiem dzieci robią coraz więcej same, ale cały czas wieczory są „moje”. Od wielu już lat najważniejszym elementem tego mojego wieczornego czasu jest wspólne czytanie. To polecam jako rzecz absolutnie konieczną. Rodzicu – ale tu głównie mówię do ojców – łap książkę i czytaj.
Zaczynaliśmy od prostych bajeczek. Dziś czytam dzieciom książki poważniejsze, które często są przyczyną wielu dyskusji. Czytaliśmy moją ukochaną „Tajemniczą Wyspę”, „Dwa lata wakacji”, „Pana Samochodzika”, „Robinsona Cruzoe”, „Czterech pancernych i pies”, czy „Tańczący z Wilkami”.
Z wiekiem można zacząć czytać książki „dorosłe”, które mogą być za trudne lub zbyt hmm… życiowe, jak dla konkretnego dziecka. Ale – ja, jako lektor, mogę trochę cenzurować i pewne rzeczy pominąć. Tak właśnie przeczytaliśmy sagę o Wikingach podbijających Anglię, czy… Wiedźmina. W tym ostatnim rzeczy „nie dla dzieci” to może 0,5-1% książek. Oczywiście mówię tu o młodym nastolatku ok 13 lat, a nie 6 latku.
Z córką przerobiliśmy m.in. „Anię z Zielonego Wzgórza”, co było dla mnie pewną nowością, bo jako chłopiec unikałem tego typu lektor. Ale czego się nie robi dla córeczki? Tym bardziej, że książka w sumie jest bardzo fajna.
W każdym razie – choćbym nie wiem jak był zapracowany, to wieczorem rzucam wszystko i czytam dzieciom. Dzieciaki ten czas uwielbiają. Moje od lat czytają biegle, ale cały czas chcą żebym wieczorem to ja czytał, bo razem przeżywamy te przygody. Codziennie.
3. Róbcie rzeczy, które i tak musisz zrobić
Walcz o wspólny czas, bo jest on bezcenny. Spróbuj angażować dzieci w czynności, które i tak musisz wykonać. Jedziesz zatankować? Weź ze sobą dzieci. Głupia czynność, ale to tylko Twoja perspektywa. Dla dziecka, to wycieczka z tatą w totalnie fascynujące miejsce jakim jest stacja benzynowa. Myjnia? Dla ciebie nuda, ale zostań ze swoim przedszkolakiem w samochodzie podczas mycia – emocje sięgają zenitu.
Róbcie wspólnie posiłki. To też jest inwestycja na przyszłość nieco innego rodzaju. Może się zdarzyć, że zyskasz w domu świetnych kucharzy. Mój syn (dziś w pierwszej klasie liceum) robi taki Pad Thai czy Musakę, że klękajcie narody.
4. Tradycja
Wprowadzanie tradycji jest bardzo fajne, no bo jak tradycja to tradycja, a nie że praca. Ja np. w każdą niedzielę rano robię naleśniki dla wszystkich. To trwa już ponad 10 lat. Teraz to już jest taka oczywista oczywistość, że jest niedziela, są naleśniki, a w zasadzie pancake’i. Od jakiegoś czasu dzieci mi pomagają. Siedzimy sobie razem w kuchni, gadamy, wygłupiamy się i śmiejemy. Tak zaczynamy niedzielę.
5. Pokaż upływ czasu
Weź pod uwagę, że czas jest pojęciem abstrakcyjnym. Godzina, dzień, tydzień, to są słowa, które mają znaczenie jeśli masz odpowiednio dużo doświadczenia, żeby im je nadać. Dla małego dziecka są to puste słowa, które tak naprawdę nic nie znaczą. Kilkuletniemu dziecku nie wytłumaczysz, że wrócisz z delegacji za pięć dni. Musisz to pokazać. Zacznij od wprowadzenia w życie punktu pierwszego, a potem zróbcie razem kalendarz.
Wyjeżdżasz na 3 dni? Zrób trzy okienka. Najlepiej spore, żeby móc coś w nich narysować. Coś co pozwoli dziecku zrozumieć czas. Np, jeśli w jakiś dzień dziecko idzie powiedzmy na basen, to narysujcie basen, i to już pozwoli jakoś ogarnąć te abstrakcyjne okienka. W dniu kiedy wracasz niech dziecko narysuje Ciebie. A potem każdego dnia jak się obudzi niech skreśli jedno okienko. Mała rzecz, ale ujarzmia abstrakcję.
Aha, koniecznie przywieź jakiś drobiazg
6. Przygotuj krótkie rozrywki
W sytuacjach kiedy nie możesz poświęcić na zabawę dwóch godzin miej w zanadrzu rzeczy, które możecie zrobić w 10-15 minut. Na krótką metę to wystarczy. Zakładam bowiem, że Twój brak czasu jest krótkotrwały, a nie permanentny. Zagrajcie w jakąś prostą grę, typu Dobble czy Wirus, rundkę kościanego pokera, albo usiądźcie razem przed komputerem i poszukajcie kolorowanek, które wydrukujesz. Ważne żeby choć przez chwilę skupić uwagę na dziecku.
7. Niech dzieci zajmą się Tobą.
Tak, tak, to bardzo sprytny manewr. Podam przykład zabawy, którą kiedyś wymyśliły moje dzieci. W okresie takiego turbo-zapracowania, moje dzieci (wtedy ok. 9 i 6 lat) wymyśliły sobie zabawę w kawiarnie. Przez kilka dni siadały sobie razem i tworząc menu. Dają tam jakieś 4 napoje, typu kakao z cynamonem, herbata z imbirem, itp. Dodają jakiś „napój dnia”, niespodzianki, itp. Podają też ceny. Walutą są całuski i przytulaski.
Z takim menu przychodzą do mnie i żony, a potem gorliwie realizują zamówienia. Mają godzinkę zabawy (bo po wszystkim jeszcze sprzątają kuchnie). Ale przede wszystkim i wbrew pozorom, dla nich to zabawa wspólna z nami.
Brak czasu, to tylko stan przejściowy
Najważniejsze jednak w tym wszystkim, żeby nasz brak czasu był tylko tymczasowy. Jeśli wiecznie nie masz czasu, to mocno, bardzo mocno przemyśl swoje życie, swoją karierę i podejmij odpowiednie kroki żeby to zmienić. Wiem, że łatwo mi powiedzieć, ale jak już wspomniałem, że ja przede wszystkim jestem ojcem. A ojciec, to znaczy JESTEM.
Z czasem zauważyłem, że te wszystkie rzeczy mają o wiele większy wpływ na nasze relacje niż początkowo sądziłem. Te rytuały się przyjęły i dziś, gdy najstarszy syn jest już w liceum, widzimy tego efekty. A są to bardzo pozytywne efekty. Więc polecam ten styl 😀
pozdrawiam
ZUCH
Cześć! Podobał Ci się tekst? Znalazłeś tu ciekawą radę, albo dobrą rozrywkę? Świetnie, staram się żeby mój blog był wartościowym miejscem. Jeśli chcesz, możesz mi się odwdzięczyć i „postawić mi kawę” 😉
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023