Mój zegarek ma większą moc obliczeniową niż mój pierwszy komputer. Postęp technologiczny jest niesamowicie gwałtowny i – spójrzmy prawdzie w oczy – większość z nas go nie rozumie. Mój syn jest dziś w wieku, w którym ja pierwszy raz zetknąłem się z komputerem. Mój poczciwy Atari 130XL miał 16kb pamięci (dla porównania mój iPhone ma ich milion). Miał magnetofon gdzie z kaset wgrywało się gry, trwało to po 10-20 minut. Miał 256 kolorów (w zasadzie 16, ale każdy w 16 odcieniach). Mój syn dziś bawi się w wirtualnej rzeczywistości – czymś, czego ja w jego wieku nawet nie potrafiłem sobie wyobrazić. Mój syn dziś może kibicować zawodnikom e-sportu. Świat naszych dzieci jest coraz bardziej różny od naszego. Postępu nie zatrzymamy, możemy tylko go gonić.
Oczywiście zaraz podnosi się larum, że „och! ach! za naszych czasów, to na trzepaku się siedziało! w kapsle się grało! a nie te komputery i komputery!”. Ok, tak było za naszych czasów. Weźcie jednak pod uwagę jedną rzeczy: siedzieliśmy na trzepaku, tylko dlatego, że nie mieliśmy nic lepszego do roboty. Gdyby ktoś wtedy dał nam komputer czy konsole, to w jednej chwili podwórko by opustoszało.
Te straszne komputery
„Ale dzieci dziś tylko w ekran się wlepiają i nic innego nie robią!” – krzyknie jeden z drugim. Być może Twoje dzieci ślęczą przed ekranem. Moje nie ślęczą. Mają na to wyznaczony czas. Nie można generalizować negatywnie zjawiska, tylko dlatego, że ludzie nie potrafią się z nim obchodzić. Zwróćcie uwagę, że sporo (żeby nie powiedzieć, że większość) osób nie potrafi wychowywać dzieci. Nie spędza z nimi czasu, nie rozmawia nie uczy. Dzieci robią co chcą i ile chcą. Wybierają komputer bo jest łatwo i przyjemnie. Gdyby tego nie miały, to nie rzuciłyby się na książki! Włóczyłyby się jak dzieciaki za naszych czasów. Czy nasze pokolenie to jest jakiś kwiat narodu? Tacy wspaniali jesteśmy? To nie komputery są przyczyną tego jak jest źle. To rodzice.
Zawsze winni są „oni”
Obwiniamy wszystko i wszystkich dookoła. Wyszukujemy różne dysfunkcje, żeby usprawiedliwić swoją nieudolność. Kurcze, wiem, że to mocne słowa, ale zastanówmy się nad tym. Spójrzmy z dystansu. Ktoś nie przyłożył się wystarczająco do wychowania i wprowadzenia w domu konsekwentnych zadań, ale nigdy w życiu nie powie, że mógł coś zrobić lepiej. Co to, to nie. To nie rodzic dał plamę, to dziecko ma specjalne potrzeby i ono po prostu takie jest. To nie rodzic nie potrafi bawić się z dziećmi i czymś ich zainteresować, to te straszne gry komputerowe zawładnęły dzieckiem. To nie rodzic nie czytał dziecku codziennie rozpalając w nim pasję do książek, to ten straszny internet. To nie rodzic nie chodził nigdy na wycieczki i spacery z dzieckiem, nie uprawiał sportu, tylko ładował w dzieciaka słodycze, ale to przez komputer dziecko jest grube. Można by tak wymieniać i wymieniać. Prawda jednak jest taka, że bardzo często rodzicielstwo leży i kwiczy, a dzieciaki mają lepsze relacje z panią w osiedlowym sklepie niż z rodzicami.
Mamy nauczyć dzieci radzić sobie z problemami
Jednym z najważniejszych zadań rodziców jest nauczyć dzieci radzić sobie z życiem i z otaczającym światem. Nie możemy uchronić dzieci przed wszystkimi problemami, ale możemy je nauczyć jak sobie z nimi radzić. A jak możemy nauczyć dzieci funkcjonować w świecie pełnym komputerów i internetu, gdy sami go nie rozumiemy? Co więcej, bardzo często go demonizujemy i nazywamy głupim. Gry komputerowe i e-sport są jednymi z najpopularniejszych – jeśli nie najpopularniejszą rozrywką dzisiejszej młodzieży. Ta zmiana nastąpiła w ciągu jednego pokolenia, a tempo tej zmiany tylko przyspiesza. Mój syn będzie nastolatkiem za jakieś pięć lat, a ja zupełnie nie wiem jak wtedy będzie wyglądał świat. Chyba nikt nie wie. Wiem tylko, że postęp technologiczny będzie cały czas, komputery i internet będą coraz powszechniejsze i coraz normalniejsze. E-sport wejdzie do mainstreamu.
E-sport???
I teraz dochodzimy do pytania jaki, kurka wodna, e-sport? Sport to, bo ja wiem, piłka nożna, a nie siedzenie przed komputerem. Hmm… Sport to też emocje, to współzawodnictwo. To wszystko ma e-sport. Ale, zapytasz pewnie, jak można oglądać jak ktoś gra w grę? No tak samo jak można oglądać jak ktoś gra w piłkę. Tak samo jak można oglądać jak ktoś gotuje. Tak samo jak można oglądać jak ktoś sobie robi makijaż. Jest mnóstwo ludzi oglądających z wypiekami Formułę 1, czy kolarstwo – czego ja kompletnie nie rozumiem. Można tak wymieniać. Lubimy oglądać jak ktoś coś robi, a że jesteśmy różni, to lubimy oglądać różne rzeczy. Oglądanie gier komputerowych niczym się nie różni od oglądania skoków narciarskich, czy piłki nożnej. No ale, ciągniesz pewnie dalej, z takiego grania w gierki nic nie ma, dzieciaki ślęczą przed komputerem i się izolują, tracą zdrowie. Otóż wszystko jest kwestią proporcji. Ze wszystkim można przegiąć. Nawet z siedzeniem na podwórku. Miałem paru kolegów co całe dnie spędzali na dworze, ale nie wiem czy są przez to zdrowsi. Dawno się z nimi nie widziałem, bo siedzą w więzieniu. Poza tym wokół gier tworzą się społeczności, czasami dość silnie związane. Te społeczności nie zabijają więzów dzieci z rodzicami, bo tych więzów już dawno nie ma.
Gram razem z dziećmi
Temat gier komputerowych jest dziś tak powszechny, że naprawdę nie wyobrażam sobie, żebym miał go pominąć w moim domu. Gram z dziećmi, pokazuje im gry, rozmawiamy o nich, o czasie spędzonym przed ekranami, o obowiązkach i przyjemnościach. Ale głównie dobrze się bawimy i co ważne, bawimy się razem. Poza tym spędzamy razem wiele czasu na innych aktywnościach, ot, choćby planszówkach. Konsola (bo my głównie Playstation) jest jedną z wielu rzeczy, która nas kręci. Ale nie jest ani lepsza ani gorsza, po prostu jest.
Proporcje i zdrowy rozsądek
Nie można robić z komputerów i e-sportu tematu tabu. Nie można mówić, że to głupie i tylko głupcy się tym interesują – wysyłasz swojemu dziecku komunikat, że jest głupi i że nim gardzisz. Zamiast tego proponuję próbę wejścia w ten świat. Próbę zrozumienia i złapania wspólnego tematu. My zarażamy dzieci swoimi pasjami, ale bądźmy otwarci na przyjęcie czegoś od dzieci. Jeśli to zrobimy, będziemy mogli to kontrolować, będziemy mieli na to wpływ. A przede wszystkim będziemy w tym razem, wspólnie i zapewniam – możemy spędzić wspaniałe chwile.
Bo widzicie, technologia nas otacza z każdej strony. Technologia przenika nasze życie. Ona jest częścią tego świata i jeśli nie jesteś totalnym nomadem i pustelnikiem – a skoro czytasz ten tekst to nie jesteś – to masz tylko dwa wyjścia: albo okiełznacie technologię, zrozumiecie ją, nauczycie się jej i będziecie nad nią panować, albo to ona zapanuje nad wami i będzie was i wasze dzieci wykorzystywać.

Zobaczcie jeszcze moją krótką wideo-relację z mistrzostw świata gier komputerowych – Intel Extreme Masters – w Katowicach. Imprezę odwiedziło ponad 100 tys. osób. Ja pojechałem razem z moim synkiem (już drugi raz) i świetnie się bawiliśmy.
I jeszcze na koniec kilka fotek, które ustrzeliłem w Katowicach.





Fajne? Daj lajka i zostaw komentarz
- Gwiezdna Ucieczka – recenzja: kosmiczna łamigłówka, która wciąga nie tylko dzieciaki - 06/05/2025
- Recenzja książki „Glutologia” Adama Mirka - 05/05/2025
- Czytam moim dzieciom na dobranoc - 05/05/2025