Kaligrafia była przedmiotem, który zafascynował Steva Jobsa. Był to jeden z niewielu przedmiotów na studiach, który naprawdę lubił i który uważał za wartościowy. Kaligrafia faktycznie ma moc. Potrafi wyciszyć, uczy skupienia i dbałości o szczegóły. Postanowiłem więc, że powinienem wprowadzić do moich zabaw z dziećmi jakieś elementy kaligrafii.
Oczywiście nie będę sterczał nad dziećmi każąc im tysiąc razy przepisywać alfabet gotykiem stalówką ściętą Italic Manuscript… Jeśli kiedyś będą chcieli to czemu nie, ale na razie chodzi o bardzo proste zabawy.
Domowa Szkoła Sztuki – postanowiłem wraz z moimi dziećmi, że raz w tygodniu będziemy mieć zajęcia dodatkowe ze sztuki. Taka nasza domowa Szkoła Sztuki. Ja będę prowadzącym, ja będę wymyślał tematy, razem będziemy robić fajne rzeczy. Czas spędzamy razem codziennie, ale ta szkoła ma charakter bardziej usystematyzowany. Dzieciom taka forma bardzo się spodobała, dlatego polecam też Wam wprowadzenie takich „zajęć dodatkowych”. Polecam zwłaszcza facetom, to takie nieco formalne ujęcie pozwala nam łatwiej to zaplanować, a gdy wiemy co mamy robić, to wszystko sprawniej się toczy. Najważniejszą zasadą naszej Szkoły Sztuki jest przede wszystkim zabawa. |
Z grubsza chodzi o to, żeby pokazać, że ręczne pisanie jest fajne i może być formą sztuki. Żyjemy w takich czasach, że pewnie za naszego życia odręczne pisanie stanie się tylko formą sztuki. Jak dla mnie ok, nie robię tragedii z postępu, a dzięki temu być może wrócimy do pięknej kaligrafii.
Przede wszystkim do pisania możemy użyć o wiele lepszych narzędzi niż długopisu. Różne narzędzia mają różne możliwości, a co za tym idzie – różne efekty.
Dziś na warsztat wzięliśmy dość nietypowe narzędzie piśmiennicze jakim jest buteleczka kleju. Konkretnie chodzi o klej do drewna typu wikol. Zwykle jest sprzedawany w małych plastikowych buteleczkach z dziubkiem. Taki klej pewnie spora część z nas ma w domu, a jeśli nie, to można to kupić za jakieś grosze. Ja miałem dużo małych buteleczek, które zostały po składaniu mebli w całym domu. Dobrze wtedy wiedziałem, że „kiedyś się przydadzą”. Ha!
Potrzebujemy jeszcze gruby papier, tekturę lub karton. My użyliśmy kawałków kartonu po jakichś przesyłkach. Do tego sól drobnoziarnista, nie więcej niż kilogram, ba, nawet pół będzie aż nadto. Dla ostatecznego efektu przydadzą się jeszcze farby lub tusze czy atramenty. Chodzi o to, żeby były wodniste, czyli raczej akwarele lub gwasze, a jeśli akrylowe czy plakatowe, to mocno rozwodnione.
Buteleczkę z klejem traktujemy jak pisak. Wyciskając klej, delikatnymi ruchami tworzymy napisy i rysunki. Ważne żeby tego kleju trochę się na karton wydostało, tak żeby były odstające, takie 3D.
Gdy już napiszemy co trzeba, to posypujemy solą. Sypiemy spokojnie, acz obficie. Cały klej z każdej strony ma być pokryty solą.
Następnie na pędzelek nabieramy rozwodnionej farby i dotykamy lekko napisu. Sól wyciągnie kolor z pędzelka. Daje to fajny efekt, bo stosując różne kolory obok siebie uzyskamy gradienty czyli gładkie przejścia między kolorami.
Dzieła dzieci (i nasze też, bo ciężko się powstrzymać, żeby samemu nie pisać) odstawiamy do wyschnięcia i włala – mamy ładne puchate dzieła liternicze.
pozdrawiam
ZUCH
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023