Oj tak, tak, stare dobre czasy gdy pod koniec miesiąca dojeżdżało się do pracy rowerem, bo z wypłaty nie starczało na paliwo. True story. Wiecie, mi wcale nie chodzi o to, że pracownikowi się wszystko należy i że każdy powinien zarabiać przynajmniej 10 tysiaków na rękę. Wcale nie mam postawy roszczeniowej. Zawsze potrafiłem uszanować fakt, że to jest czyjś biznes. Że to właśnie szef to wymyślił i zrealizował i że to on będzie spijał śmietankę. To jest oczywiste. Dziś sam mam firmę – co prawda jestem jedynym pracownikiem. Ale widzę ile mnie to wszystko pracy kosztuje. Widzę też jak ważna była decyzja o skoku na głęboką wodę. Ja to wszystko wiem i rozumiem.
Mi chodzi tylko o jedno – o styl. Bo w sytuacjach podbramkowych właśnie tego najczęściej brakuje.
Z głośniczka
Jakież to fajne! Połączenie symfonii, galicyjskich klezmerów (?) i elektroniki z tłustym basem 🙂
Dzięki Łukasz za polecenie.
Zuch
Fajne? Daj lajka i zostaw komentarz
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023