Kiedy miałem może 8 albo 9 lat, to dostałem a urodziny moje pierwsze w życiu klocki Lego. Późno, co nie? Takie były czasy. Urodziłem się w 1982 roku, więc musiałem trochę poczekać, aż w moim kraju będzie można robić normalne zakupy. To był mały zestaw: średniowieczna katapulta, koń z rycerzem i duszek. Podejrzewam, że kupno tego prezentu było dla rodziców ciosem finansowym, no ale… Sam jestem dziś rodzicem, więc wiem o co chodzi. Wtedy wydawało mi się, że to najcudowniejsza zabawka na świecie. Jednak z czasem pojawiały się fajniejsze. Pojawiają się zresztą cały czas. Jak dziś pamiętam ekscytację gdy jakieś pięć lat temu otwierałem pudełko z nowiuteńkim MacBookiem – byłem tym ośmioletnim chłopcem. Oczywiście ekscytacja nie jest u mnie związana z ceną, bo tak samo się cieszyłem jak sobie kupiłem petardy na ostatniego sylwestra. Chodzi mi o to, że trzeba pielęgnować to swoje wewnętrzne dziecko, cieszyć się życiem i wierzyć w to, że najlepsze jeszcze przed nami.
- zamknij okno! - 28/08/2023
- Tata, synek, projektor i Minecraft - 06/03/2023
- Studniówka – najbardziej bezsensowna impreza - 17/01/2023