Strajk nauczycieli zakończył się porażką nas wszystkich. Nie chodziło o ten tysiąc złotych. Chodziło o sygnał do zmian, do wyrwania naszego systemu edukacji z XIX wieku. Bo ten system trzeba zmienić.
Nie. W sumie nie zmienić. Zaorać i zbudować od nowa. Ale jak? Na przykład wprowadzając system mistrzowski.
System mistrzowski – niezbędna reforma edukacji
System mistrzowski (ang. mastery learning) nie jest jakąś nową modą. Swój początek bierze w latach dwudziestych poprzedniego stulecia. Co w sumie jest potwornie smutne, że niemal sto lat temu były pomysły na uzdrowienie systemu edukacji, który już wtedy uznawany był za przestarzały. Cóż, u nas cały czas ma się dobrze.
Pod koniec lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku Benjamin Bloom, wszystko co do tej pory przemyślał w temacie edukacji, uporządkował i stworzył konkretny system. Ten oczywiście rozwijał się w latach późniejszych, ale cały czas opiera się o te same założenia, które – nie wchodząc w zbytnie szczegóły – chcę ci przedstawić.
Nie jesteśmy tacy sami
Podstawowym założeniem jest dość banalny, ale zwykle całkowicie pomijany fakt, iż wszyscy jesteśmy różni. Po prostu – uczniowie są różni. Grupa 20-30 osób w tym samym wieku różni się na niemal wszystkie możliwe sposoby: społecznie, materialnie, intelektualnie, itp, itd. Różne warunki – i te zewnętrzne i te wewnętrzne – sprawiają, że niemożliwe jest efektywne nauczanie poprzez narzucenie jednakowych standardów.
Krótko mówiąc – nie można wszystkich uczniów mierzyć tą samą miarą. Przy czym mierzenie, czyli ocenianie, jest na końcu procesu. Niemożliwym jest przede wszystkim uczenie w taki sam sposób, w takim samym tempie i w takim samym zaangażowaniem grupy 20-30 dzieci.
To znaczy tak – technicznie można – ale, przynajmniej w moim odczuciu, edukacja nie jest czymś gdzie wolno po prostu odklepać materiał, klasnąć w dłonie i powiedzieć „załatwione”. A tak wygląda nasz obecny system edukacji, którego największą patologią jest to, że tak naprawdę wcale nie chodzi o to, żeby ucznia czegoś nauczyć.
Dostałeś dwójkę i co dalej?
Przyjrzyjmy się, przypomnijmy sobie: dostawało się dwóję i co? I nic – leciało się dalej z materiałem. Trójki i czwórki tak samo. Nigdy nie dochodziło się do poznania pełni materiału. To jest jedna sprawa.
A druga to ogromna niesprawiedliwość (tak, tak, wiem, że świat jest niesprawiedliwy) w braku oceniania włożonej pracy.
Jasiu i Stasiu
Wyobraźmy sobie Jasia i Stasia. Obaj chodzą do tej samej klasy. Jasiu nie ma za bardzo warunków do nauki, rodzice nie interesują się jego edukacją, bo i sami na tym polu jakichś specjalnych osiągnięć nie mają. W domu Jasia rozrywki dostarcza TV, a nie książki.
Stasiu natomiast, ma rodziców, którzy sami dużo czytają, rozmawiają ze Stasiem, podróżują, pokazują i objaśniają mu świat, itp, itd.
Jasiu ryje tydzień, żeby jakoś ogarnąć materiał na sprawdzian. Stasiu nie pamięta, że taki ma być. Jasiu dostaje wymęczoną trójkę. Stasiu szóstkę, bo te rzeczy wiedział już dawno temu.
Przeskakujemy z materiałem do kolejnego działu. Jasiu ma już zaległości z poprzedniego, więc połowy nie rozumie. Stasiu nudzi się, bo cały materiał ma w małym paluszku. I tak dalej, i tak dalej. Rozumiecie prawda?
Dowalmy słabszym
Oczywiście Jasiu mógłby ryć jeszcze bardziej, może dostałby czwórkę, a może nawet piątkę. Stasiu dalej miałby szóstki. To jest nasz system edukacji. Jest fatalny w całej rozciągłości. Dowala słabszym uczniom, czyniąc ich jeszcze słabszymi. Ale dowala też uczniom dobrym w żaden sposób ich nie stymulując, a wręcz ich tłamsi.
Po „reformie” Zalewskiej nasz system jest już mieszanką tragedii i żenady. Nie jest to moja subiektywna ocena (choć też), ale i już druzgoczący raport NIK (link).
Dajmy uczniom szansę się nauczyć
System mistrzowski natomiast ma w swoim założeniu maksymalnie podciągnąć słabszych uczniów, a jednocześnie dać możliwość rozwoju tym wybitnym. Uczeń dostaje większą ilość czasu i większe wsparcie, bo chodzi o to, żeby się nauczył, żeby wiedzę przyswoił, zrozumiał, nauczył się myśleć. A gdy materiał jest przyswojony to inny uczeń nie musi czekać na innych i się nudzić.
Do tego dochodzi dużo pracy w grupie, zadania projektowe, wzajemne wspieranie się uczniów. Wszystko to czego dzisiaj nie ma.
Nuda fundamentem głupich pomysłów
Powszechnie wiadomo, że nuda jest fundamentem największej ilości głupich pomysłów. Frustracja płynąca z ciągłej niemożności osiągnięcia odpowiednich wyników jest źródłem agresji. Nasz obecny system edukacji jest niszczycielski.
Rzecz jasna nie uważam, że system mistrzowski jest pozbawiony wad i jest lekiem na całe zło. Uważam jednak, że jest o wiele lepszy niż to co mamy teraz. Jestem świadomy jak wielu zmian to wymaga, bo to już nie byłaby reforma a prawdziwa rewolucja. Całkowicie inna podstawa programowa, inne cele, mniejsze klasy, inaczej przygotowani nauczyciele, itp.
A jednak można
Ale jest to możliwe, w paru miejscach na świecie funkcjonuje, a i w Polsce się zdarza. Np. w szkole moich dzieci, choć w stopniu mocno ograniczonym, bo niestety, ale MEN i kuratorium nakładają na szkoły (również prywatne) bardzo rygorystyczne ograniczenia.
Na koniec jako ciekawostkę dodam, że od 2006 roku system oparty właśnie o mastery learning wprowadzono na Uniwersytecie Northwestern (a jest to wiodący na świecie uniwerek o profilu naukowo-badawczym, w tym lider w nanotechnologii) na kierunku medycznym. Zauważono m.in. poprawę praktyk opieki nad pacjentem, w tym zmniejszenie komplikacji u pacjentów i kosztów opieki zdrowotnej [link].
Od czegoś trzeba zacząć
Wiem, że jednym wpisem nie wyjaśnię wszystkiego. Wiem, że jeden wpis to nie reforma edukacji. Jestem też świadomy ogromu pracy, jakiej takie zmiany wymagają. Zdaję sobie sprawę, że pewnie są lepsze systemy niż mistrzowski. Ale po prostu trzeba zacząć rozmawiać, debatować, myśleć o tym i chcieć coś zmieniać. Tu chodzi o nasze dzieci i o nasze wnuki.