W wielu firmach jest dział magazynowy. Po prostu magazyn. W wielu jest on połączony jelitem z działem logistyki. Tak jest też w firmie, w której pracuję. Zajmujemy cały parter, no i magazyn. Nad nami – w sensie, że na piętrze – urzęduje szef, księgowa, marketing i graficy. Oczywiście z tego powodu mają z nas bekę, że niby pod nimi jesteśmy, więc drugiej kategorii. Niby nie jest źle, bo jeszcze pod nami są w piwnicach serwerownie i tam siedzą informatycy, ale oni są zupełnie osobną kategorią gdzieś na styku światów flory i fauny. Coś jak człowiek-mech… Nie ważne.
Możecie się zastanawiać (choć nie wiem dlaczego ktokolwiek miałby to robić) jak wygląda praca w logistyce i na magazynie. Opowiem Wam sytuację z wczoraj, tak dla wprowadzenia w klimat:
Siedzę sobie wygodnie przy komputerze. Piję poranną kawę. Z mlekiem. Kolejny nudny dzień, a co gorsze – to dopiero wtorek.
– Cześć – mówi Ola wchodząc do pokoju. Ola też jest logistykiem. Ola byłaby całkiem spoko, gdyby nie była taka głupia, mściwa, złośliwa i małostkowa. – Romek z magazynu został ojcem, w nocy urodził mu się syn.
– Super – odpowiadamy, ale jakoś tak bez entuzjazmu, bo co nas to obchodzi.
Entuzjazm, którego nie było, szybko opadł. Wszyscy wrócili do picia kawy. Z mlekiem. Po chwili rozmowa na nowo się rozpoczęła, bo przecież coś w pracy trzeba robić. Taka gadka-szmatka o dziecku, w sumie nic co warto by przytaczać. Coś o imionach, ciuszkach, prezentach. No właśnie – prezent. Słucham dalej zaniepokojony, bo jest niebezpieczeństwo, że jeśli magazyn będzie się zrzucał na jakiś prezent, to i u nas mogą stwierdzić, że też powinniśmy.
– W sumie powinniśmy złożyć się na jakiś prezent – mówi Ola. Ona zawsze wie jak człowiekowi dowalić.
– Cholera, co chwile jakieś zbiórki. A to, że ktoś odchodzi, że ma urodziny, że się komuś dziecko rodzi… ile można? W tym miesiącu to już piąta składka. – wykrzyknął Tapczan siedzący w kącie. Tapczan naprawdę ma na imię… w sumie nie pamiętam. W każdym razie Tapczan jest najbardziej leniwym człowiekiem jakiego spotkałem. Ksywka jest z tego wierszyka, gdzie na tapczanie siedzi leń. No więc Tapczan jest bardziej leniwy od tego lenia. Tapczan, poza tym, że jest okrutnie leniwy, jest też wyjątkowo skąpy.
– No właśnie – dodaję nieśmiało – pół wypłaty oddaję na jakieś zakichane urodziny, imieniny i pożegnania… Ciekawe czy mi coś kupicie jak ja odejdę?
– Ty nie odejdziesz, ty tu do śmierci będziesz robił – wtrąciła Ola – Ale przecież nikt nie musi się składać, nie chcesz to nie dawaj.
– I żebyś wiedziała, że nie dam! – chciałem jeszcze dodać, że „do Bydgoszczy będę jeździł…” ale tu i tak by nikt nie zakumał.
– Zadzwonię na magazyn i spytam co kupili – decyduje Ola.
Dzwoni.
– Co? Flaszkę?!? – krzyczy Ola i z impetem odkłada słuchawkę.
– O nie! Ja się na cudzą flaszkę składać nie będę! – syczy Tapczan i zaczyna się robić czerwony. Dla niego to już za dużo.
– Mi to w sumie wisi – stwierdzam, bo mi to w sumie wisi. Chciałem zachować neutralność, żeby na mnie nie wyładowali swej agresję. Jednak było już za późno. Niepotrzebnie się odezwałem.
– Jak to Ci wisi? Przecież to miał być prezent dla dziecka! – krzyczy Ola, a lewe oko zaczyna jej zezować – zły znak. – Lepiej skup się i mów co kupimy? Pampersy? Matę edukacyjną?
– A może flaszkę? – Chciałem zażartować, ale nikt się nie zaśmiał. Choć Tapczan chyba przełknął ślinę
– Nie odzywaj się już lepiej, tylko dawaj pięć złotych – Wysyczała Ola – A Ty Tapczan? Czemu nie chcesz się złożyć na prezent dla Romka? Przecież pięć złotych to nie dużo.
– Bo on jest rudy!
Pozdrawiamy
brat Marcin i Zuch
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023