Chlejemy i rzygamy – program sportowo-rozrywkowy dla młodzieży, czyli co to jest AlkoMaster
Kilka lat temu, po kolejnym reality show, które stawały się coraz głupsze, naszła mnie myśl. Stwierdziłem z przekąsem, że czekam na program, w którym widzowie będą oglądać jak gwiazdy, zamiast jeździć na lodzie, czy skakać do wody, będą chlać i rzygać. Doczekałem się. Zatem, co to jest AlkoMaster?
Kim jestem oraz po co i dla kogo jest ten tekst.
Z mediami społecznościowymi jestem związany od 2009 roku. Z influencer marketingiem, w zasadzie od początku jego istnienia w Polsce. Aktualnie wykładam na uczelni, prowadzę firmę i organizuję eventy dla twórców internetowych. Jestem też tatą trójki dzieci. Ten tekst (i inne tego typu) piszę głownie dla innych rodziców i pedagogów, aby przedstawić i przybliżyć im zagadnienia związane ze współczesnym internetem i mediami społecznościowymi. Pokazuje i tłumaczę zjawiska ciekawe i wartościowe oraz te, które są realnym zagrożeniem. Dziś będzie o tych drugich.
Parę lat temu opisywałem zjawisko patostreamerów. Tekst został przeczytany kilkadziesiąt tysięcy razy i wierzę, że wielu ludziom otworzył oczy. Do dziś polskie prawo jest niemal bezsilne. Poważniejsze (choć i tak nie jakieś specjalnie poważne) reperkusje spotkały tylko kilka osób i to raczej za pojedynczy epizod, w którym przekroczyli opisane granie prawa, a nie za całokształt „twórczości”.
Co to jest AlkoMaster
Dziś chciałbym przybliżyć wam program (jak sami o sobie piszą w regulaminie) sportowo-rozrywkowy AlkoMaster. O co w nim chodzi? Zobaczmy co możemy przeczytać na ich stronie:
„Pojedynki będą zarówno jeden na jednego, jak i kombinacje kilkuosobowe. Każdy z nich to 5 rund o określonym czasie. Podczas każdej rundy zawodnicy otrzymają ilość alkoholu dopasowaną do kategorii wagowej, co rundę wchodzi alkohol o większej mocy 🥃 Zwycięzca rundy losuje zadanie jakie będzie wykonywane. Przykładowe zadania z jakimi zmierzą się Zawodnicy to zjedzenie żywej larwy, czytanie wiersza czy robienie jaskółki bądź okrążeń na rowerze. Chcecie więcej? O wszystkim opowiemy podczas pierwszej konferencji 💣🔥.”
Co to jest AlkoMaster? Krótko mówiąc jest to zabawa w chlanie. No i niby ok, alkohol jest dla ludzi, wyciągnijmy kij z tyłka itp. Tyle że nie. To nie jest zabawa, to jest biznes i to działający na najniższych instynktach. Takie bieda-igrzyska, gdzie wszyscy czekają na to jakie to będzie słabe i złe. Kto się schleje, kto zaliczy zgona, kto się porzyga, kto z kim będzie się lizał (wybaczcie, ale to co tam się stało z pocałunkiem niewiele miało to wspólnego).
FameMMA, PunchDown – ludzie kochają złą rozrywkę
Możecie się zastanawiać, kto chciałby to oglądać? Amatorów tego typu niewybrednej rozrywki, rzekłbym koneserów, jest całkiem sporo. Gdyby nie było, to nikt by tego nie organizował. To jest inwestycja – ktoś wkłada pieniądze i chce wyciągnąć więcej. Przecież tysiące osób ogląd FameMMA, które jest równie żenujące, czy inne Punch Down (walka na uderzenia „z liścia” – po ostatnim jeden z zawodników zmarł).
>> Przeczytaj mój tekst: Kim są patostreamerzy i co to w ogóle jest?
Tysiące osób czeka na pojedynek Lorda Kruszwila z Mini Majkiem (dla niewtajemniczonych Kruszwil, to patostreamer, taki szczypior, chudy 19stolatek, a Mini Majk, to cierpiący na niskorosłość youtuber znany z Ekipy). Tysiące osób emocjonuje się pojedynkiem Polskiego Kena (już sama ksywa mówi wszystko, choć rzeczywistość na pewno przerośnie wasze wyobrażenia) z jakąś randomową dziewuszką.
Czemu zatem tysiące (a bądźmy szczerzy dziesiątki tysięcy, jeśli nie setki) osób nie chciałoby zobaczyć jak podrzędni youtuberzy, czy patostreamerzy (mający jednak w wielu kręgach status gwiazdy, a przynajmniej osoby sławnej) porzygają się na żywo?
Stop making stupid people famous!
Oczywiście jest tak, że część osób tym się pasjonuje, bo to ich idole, a część osób ogląda to dla beki. Niemniej jednak wszyscy wspierają ten biznes (bo co to jest AlkoMaster jeśli nie biznes?), w którym osoby nie mające nic (serio, absolutnie nic) do zaoferowania, czy to na poziomie intelektualnym, twórczym czy jakimkolwiek innym, stają się coraz bardziej znane i popularne.
Przez to wszystko ta choroba społeczna rozlewa się coraz szerzej. Powiem teraz jak stary człowiek, ale za moich czasów, to że ktoś jest głupi, wiedzieli najbliżsi, no i może cała wioska. Dziś, że ktoś jest głupi wiedzą wszyscy. Co więcej, wiele osób wie i przyklaskuje jakie to fajne i śmieszne…
Problem jest tego typu, że głupi nie wie, że jest głupi i robi z siebie błazna, myśląc że jest zabawny. Do tego jeszcze szkodzi, bo normalizuje głupotę, patologię, chamstwo i prymitywizm, zyskując naśladowców i autentycznie zmieniając narrację młodszego pokolenia.
No bo co mogą wnieść osoby takie jak wspomniany wcześniej Kruszwil, Magical (który zdaje się ma zakaz wystąpień publicznych), MegaKot, czy inni?
Niech każdy ogląda co chce. Każdy?
Wiecie, w sumie ok, mamy demokracje, każdy niech sobie robi co chce i ogląda co chce. Dlaczego miałbym dorosłym ludziom zabraniać oglądać jak schlani i spoceni „zawodnicy” biorą udział w nieśmiesznych i nudnych zadaniach? Nie zabraniam.
Zwracam natomiast uwagę, że tego nie oglądają ludzie dorośli. Ogromna część widzów to dzieciaki. Przy zakupie biletu do streamu na żywo, jedyną barierą było okienko, gdzie trzeba odhaczyć, że ma się 18 lat. Prawnie wszystko jest ok.
Koszt? Tyle co nic. Dostęp do listopadowego eventu kosztował 19 zł, tyle co kanapka z frytkami w fastfoodzie. Były też bilety i po 500zł – na miejscu, z poczęstunkiem. Poza płatnym dostępem mamy jeszcze pełno nielegalnych transmisji za darmo oraz setki urywków krążących po internecie.
Nie uda się zabronić
Nie chce zagłębiać się tu w opis poszczególnych konkurencji, w to kto się porzygał, a kto ledwo stał na nogach, bo to naprawdę szkoda klawiatury. Z grubsza opisałem co to jest AlkoMaster i myślę, że wszyscy mamy pewne wyobrażenie. Choć zapewniam, że obrazy, które macie w głowie nie są nawet w połowie tak żenujące jak to co tam się działo.
Chciałbym jednak zwrócić uwagę rodzicom i nauczycielom, że nie zabronicie dzieciom tego oglądać. Nie odetniecie ich od tego, nie ma szans. Skoncentrujcie się na czymś innym – na rozmowie.
Porozmawiajcie bez osądzania z góry zjawiska. Czy to fajne, czy to śmieszne, kto tam wystąpił, co o tym mówią w klasie, szkole. Zadawajcie pytania, tak po sokratejsku. Dajcie możliwość dzieciakom, żeby same przeprocesowały ten temat, żeby się zastanowiły. Zróbcie debatę w klasie, napiszcie rozprawkę. Dajcie im szansę myśleć. Niech do wniosków dojdą samodzielnie.
Rozmawiajcie, nie krytykujcie
Ale nie krytykujcie. Nie krzyczcie, nie szydźcie, nie straszcie itp. W ten sposób nic nie zdziałacie poza tym, że dzieci nie przyjdą do was rozmawiać. Nie obwiniajcie internetu, bo to jak obwinianie młotka, że ktoś zamiast zbudować stół, to kogoś zabił. Internet to narzędzie, a treści tworzą ludzie. Internet nie kradnie waszych dzieci. On po prostu wciska się wszędzie tam gdzie nie ma relacji, gdzie nie odbyła się rozmowa, gdzie została jakaś pustka emocjonalna i intelektualna.
Takie programy będą, a życie pokazuje, że będą coraz gorsze. Dlaczego? Dlatego, że takie jest społeczeństwo. 58% Polaków nie przeczytało (czy nawet nie przekartkowało) w ostatnim roku żadnej książki (dane pochodzą z raportu Biblioteki Narodowej). 70% Polaków nie rozumie tego co czyta (40% zupełnie nie rozumie, a 30% bardzo niewiele), co oznacza, że nie rozumieją umów, ulotek, instrukcji, ale też rozkładów jazdy czy mapek pogody (dane OCED i PISA). Nie rozumieją wiadomości, których oglądają, nie potrafią przeanalizować i wyciągnąć wniosków niemal z niczego. Takie mamy społeczeństwo, a kolejny rok zdalnego nauczania i dowalania polskiej edukacji tylko sprawę pogorszy.
Moja metoda
Moją metodą jest bycie na bieżąco. Nie próbuje negować świata i zamykać się w bańce. Owszem, w bańce jest fajnie i pozornie bezpiecznie, ale tak naprawdę nie jest to bezpieczeństwo. To trochę tak jak małe dzieci bawią się w chowanego, zasłaniają rączkami oczy i myślą, że zniknęli, że ich nie widać. To, że nie będziemy wiedzieć czy widzieć, nie znaczy, że to nie będzie się działo.
Więc staram się być na bieżąco, staram się po akademicku przyjrzeć zjawisku, zrozumieć mechanizmy, przemyśleć sprawę, zadać sobie kilka pytać. Wtedy zdobywam wiedzę, a wiedza jest orężem. Wiedza jest towarem deficytowym, bo ludzie przestali szukać wiedzy. Szukają sensacji. Dzieci oglądają swoich patostreamerów, co chleją na wizji, a dorośli oglądają swoich patostreamerów – polityków, szarlatanów podważających naukę, itp.
Gdy mam wiedzę, to mogę pogadać z moimi dziećmi, mogę pogadać z moimi studentami. Mogę też porozmawiać z rodzicami i nauczycielami. Wiedza jest światłem, które dosłownie rozjaśnia różne zagadnienia. Jest podstawą do rozmowy i do zrozumienia, a to jest podstawą do podejmowania lepszych decyzji.
Świat, którego nie rozumiemy
Żyjemy w świeci usieciowionym, stale podłączonym do sieci, a nie rozumiemy działania internetu. Rodzice coś tam próbują zabraniać, robić blokady, a sami publikują takie głupoty, że aż zęby bolą. Powielają niesprawdzone fake newsy, nie potrafią szukać źródeł, nie potrafią analizować, nie potrafią myśleć samodzielnie, choć bardzo lubią zarzucać to innym. Jeśli sami nie rozumieją świata, w którym żyją, to jak mają uczyć dzieci?
O ile nie mam złudzeń, że moje dzieci uchronią się przed takimi fatalnymi treściami, to jednak wierzę w to, że będą potrafiły się zreflektować, wyciągnąć odpowiednie wnioski i podąć odpowiednie decyzje. No bo tak serio, czy wiele trzeba, żeby zrozumieć, że ludzie rzygający przed kamerami za pieniądze, to nie są zabawni?
Pozdrawiam
ZUCH
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023