Niektórzy rodzice zabraniają swoim dzieciom korzystania z mediów społecznościowych i bardzo mocno ograniczają ogólnie dostęp do nowych technologii. Są z tego dumni, choć nie powinni. Z rozrzewnieniem wspominają swoje dzieciństwo jak to z patykami się ganiało po parku. Zapominają, że to było 30 lat temu i patyki nie były naszym wyborem, a smutną koniecznością, bo nic innego nie było.
Nie wiem czy dziś jest lepiej czy gorzej. Wiem tylko, że jest inaczej. Choć to co się nie zmieniło, to fakt, że rolą rodzica jest przygotowanie dziecka do samodzielnego życia. Zabranianie korzystania z powszechnej i ogólnodostępnej technologii nie jest żadną nauką. Widziałem takie dzieciaki, które pod nieobecność rodziców rzucały się na zakazany owoc jak Reksio na szynkę. Zachłannie i bezmyślnie oglądali wszystko jak leci.
Jest też druga strona medalu czyli zupełny brak ograniczeń. Dzieciaki bez żadnej kontroli spędzają całe godziny przed ekranami. W tym przypadku, owszem, dzieci wiedzą czym jest internet, ale nie wiedzą jak z niego korzystać. W konsekwencji nie są konsumentem, a są konsumowani. Internet kojarzą jedynie z rozrywką i to zwykle najniższych lotów.
Technologiczni debile
Jedni i drudzy tworzą pokolenie technologicznych debili, którzy technologią otoczeni, kompletnie nie potrafią z niej korzystać. Widzicie, włączyć i wyłączyć, to nie jest umiejętność korzystania. Szympansa tego nauczysz.
Staram się uczyć
Ja osobiście staram się uczyć moje dzieci rozsądnego korzystania z internetu, a w tym z mediów społecznościowych. Tłumaczę i pokazuję, dostosowując przekaz do ich wieku. Zwracam im uwagę na to, że internet to nie tylko filmik o kocie liżącym się po jajkach. Internet to okno na świat (i wszechświat, ale to tym za chwilę), z którego możemy czerpać jak ludzie nigdy wcześniej nie mogli sobie na to pozwolić. Staram się pokazać im internet jako narzędzie i nauczyć posługiwać się nim.
Nie wiesz? Szukaj
Jednym z tego aspektów, który chcę dziś poruszyć, jest pokazanie edukacyjnej strony internetu. Pokazać jak w ciekawy sposób możemy poszerzać horyzonty. Staram się utrwalić im ścieżkę: nie wiem -> szukam w internecie. Przy czym bardzo ważne jest, że „szukam w internecie” jest konkretną umiejętnością. Trzeba wiedzieć jak szukać, gdzie szukać, jak oddzielić ziarno od plew i jak nie łykać wszechobecnych fake news.
Wszystko możemy zobaczyć
Dziecięca ciekawość świata może być niesamowicie zaspokajana i w dodatku, tu i teraz. Przykład: jakiś czas temu oglądaliśmy gwiazdy, bo było piękne bezchmurne niebo. Jedno światełko poruszało się po niebie. Nie był to samolot. Pewnie jakiś satelita. A może to była Międzynarodowa Stacja Kosmiczna ISS? Hę? „A co to za stacja?” pyta mnie córeczka. Dobre pytanie, choć odpowiedź mam bardzo ogólną. Ale wyciągam telefon, wyszukuję hasło space station ISS i po chwili mogę pokazać im zdjęcia, a ze strony NASA podać kilka ciekawostek np. takich, że ISS przemierza orbitę z prędkością 27600 km/h i że kosztowała 150 miliardów dolarów. Jednak najlepsze jest to, że na Youtubie, na kanale NASA można obejrzeć przekaz na żywo ze stacji. Włączam – astronauci akurat są na zewnątrz, robią coś przy panelach słonecznych. Przekaz z hełmu. Widać ręce w skafandrze jak chwyta zewnętrznych elementów stacji, czerń przestrzeni kosmicznej i błękit ziemskiego oceanu.
Jeśli pojawia się jakieś zagadnienie, jakaś ciekawostka, to staram się z dzieciakami znaleźć coś więcej na ten temat. Niedawno sonda Cassini zakończyła swoją wieloletnią misję spalając się w atmosferze Saturna, którego dzięki niej mogliśmy bardzo dokładnie poznać. Oglądaliśmy więc filmiki o samej sondzie, o jej misji i o jej spektakularnym końcu.
Muszę teraz coś uszczegółowić: ja praktycznie nie znam się na astronomii. To nie jest tak, że jestem jakimś ekspertem i to moja dziedzina, więc biegle się w tej materii poruszam. Nie, nie. Ja wiem tyle co ty, a może i mniej. Ja po prostu szukam w necie, na Youtubie, w Google. Podobnie to wygląda gdy na tapecie jest jakiś temat biologiczny, historyczny czy geograficzny. Dziś prawie wszystko możemy obejrzeć jako przystępny film, grafikę czy zdjęcia. Naprawdę warto trochę poszperać. Zawsze czegoś się dowiemy, ale przede wszystkim wysyłamy dzieciom komunikat: jeśli wiesz jak, to z internetu możesz się dużo nauczyć.
Kosmos cię nie kręci? Spoko. Może chcesz się dowiedzieć czegoś o poprawnej polszczyźnie, albo angielskiej wymowie i gramatyce? A może coś o szerszeniach, nikotynie, czy chemii? Może o liczbie pi, albo obejrzeć jakieś zjawisko w zwolnionym tempie? To wszystko tam jest.
Zwróćcie też uwagę na to, że „za naszych czasów” była telewizja edukacyjna. Pamiętam, że za dzieciaka po powrocie ze szkoły oglądałem różne ciekawe programy, z których się uczyłem. Dziś tego nie ma. Tym bardziej warto zwrócić uwagę na edukacyjną część Youtuba.
Ok, żeby już nie przedłużać wypunktuję kilka kanałów na Youtubie, które subskrybujemy i które z dzieciakami chętnie oglądamy. Każda nazwa kanału linkuje do niego + przykładowy film
Z polskojęzycznych polecam:
Astrofaza
Polimaty
Uwaga! Naukowy bełkot
SciFun
Mówiąc inaczej
Arlena Witt – Po cudzemu
Z anglojęzycznych polecam:
(A jak już jesteśmy przy j. angielskim: ucz dzieci angielskiego, inwestuj w to czas i pieniądze, bo to takie must be. Trochę banał, ale świat wtedy stoi otworem. Nie wiem czy wiesz, ale większość najlepszych uczelnie świata, np. Harward, udostępnia swoje materiały on-line, za darmo. Znając angielski masz dostęp do ich publikacji, skryptów i książek)
Numberophilia
SciShow
Minute Phisic
Minute Earth
SlowMo Guys
To oglądamy sobie dla czystej rozrywki 🙂
To tylko wierzchołek góry lodowej. Ciekawych i mądrych rzeczy jest o wiele więcej. Zasubskrybuj to na dobry początek, a potem będziesz widzieć podobne kanały i filmy.
Co ciekawe – to nie tylko filmy, ale też całe społeczności, z którymi można porozmawiać, powymieniać się poglądami lub po prostu o coś zapytać.
Pozdrawiam
ZUCH
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023