Stereotypowo miejsca kojarzące się z ojcostwem, to garaż, warsztat, boisko. Muszę przyznać, że są to bardzo dobre skojarzenia, które pochwalam, i z którymi się identyfikuję. Jednak jest jeszcze jedno ciekawe miejsce, w którym ojciec może się spełnić, może naprawdę dać czadu. Wykonując codzienne czynności może wprowadzić do domu wiele radości, umocnić relację z dzieciakami i dostać odznakę taty zucha. Wystarczy przypomnieć sobie, że w każdym mężczyźnie – więc i w Tobie też – jest chłopiec. A to z kolej wiąże się z tym, że poza takimi cechami jak odwaga czy męstwo, mamy w sobie też szczyptę magii, skłonność do szaleństwa oraz dar improwizacji. Zatem, drodzy ojcowie, zapraszam Was do kolejnego miejsca gdzie możecie dostać +1000 punktów do bycia najlepszym tatą – do kuchni.
Ja sam nie jestem kucharzem. Nigdy nie byłem na żadnym kursie czy warsztatach. Z zawodu jestem projektantem, magistrem filozofii i blogerem. Jeśli chodzi o gotowanie, to jestem samoukiem. Eksperymentuję na najbliższych od wczesnego dzieciństwa. Moja mama do dziś wspomina deser, którym ją uraczyłem gdy byłem w pierwszej klasie podstawówki. W zasadzie wszystko w nim było ok, poza tym, że go „osłodziłem” dużą ilością proszku do pieczenia. Bywa i tak. Dziś wiem, że słodzimy cukrem i to raczej tym trzcinowym, a najlepiej miodem.
W każdym razie, kilka lat temu odkryłem, że gotowanie sprawia mi frajdę. Frajda tym większa im bliższe mi osoby moje dania zajadają. Kiedyś sam dla siebie, to gotowałem wodę na zupkę chińską. Ale dla mojej żony, to już inna kategoria. Kocham ją, więc naturalnie chcę jej dogadzać i widzieć w jej oczach uznanie. Poza tym uwielbiam wspólne wieczory, gdy po całym dniu siadamy razem, rozmawiamy i zajadamy np. pieczone gruszki z serem blue i szynką szwarcwaldzką (koniecznie z białym wytrawnym winem). Później gdy pojawiły się nasze dzieci i gdy zaczęły normalnie jeść, odkryłem, że gotowanie różnych dziwactw dla nich i – co też bardzo ważne – razem z nimi – jest fantastyczną rzeczą. Ma to też wymiar praktyczny, bo jeść musimy, musimy to jedzenie zrobić, więc możemy ten czas spędzić razem dobrze się bawiąc.
Wymyślam potrawy, wymyślam nazwy i ze zwykłych rzeczy tworzymy ciekawe obiady czy kolacje. Dobra historia to połowa sukcesu. Dzieci lubią historie i lubią dziwactwa, nie lubią za to nudy.
Tak jak wspomniałem, nie jestem kucharzem. Ale z liceum plastycznego pamiętam kila rzeczy, które sprawdzają się przy tworzeniu obrazów i uznałem, że podobne rady można wykorzystać przy tworzeniu potraw. Pierwszą rzeczą jest kontrast. W kuchni kontrastuję ze sobą produkty z pozoru do siebie nie pasujące. Z pozoru, bo żyjemy w przyzwyczajeniach, o których często nie wiemy i robimy coś w określony sposób, bo tak zawsze robiliśmy. Ale próba kontrastowania plus chłopięca ciekawość plus „najwyżej się wywali”, bardzo często daje świetne efekty. Drugą rzeczą z lekcji malarstwa jest akcent kolorystyczny. Na obrazach malowanych w określonej gamie często pojawia się jakiś punkt, który jest w innym kolorze, wyraźniejszy, jaśniejszy lub ciemniejszy. Przyciąga wzrok, ożywia obraz, wzmacnia przesłanie. W kuchni staram się, aby potrawa miała taki akcent. Coś co przełamie smak. Coś co przy drugim kęsie sprawi, że podnosimy brew i z uznaniem mruczymy: mmmmm. Ten akcent musi mieć wyraźny smak i nie może go być dużo.
Kurcze, lubię gotować.
Ale do rzeczy. Z radością podjąłem wyzwanie przygotowania dość szybkich i dość kreatywnych (ale przede wszystkim zjadliwych) potraw, którymi rodzic może zaskoczyć dzieci. Moim zadaniem było zrobić coś co nie będzie kolejnym kurczakiem z kaszą.
Bazą wszystkich potraw są nowe mieszanki rice&MORE firmy Monini. W kilku słowach – są to cztery różne kompozycje ziaren. Bardzo mi się to podoba, bo kupowanie wszystkiego osobno, quinoi, różnych bulgurów, jest kłopotliwe, a nierzadko nawet niemożliwe. Najzwyczajniej w świecie mi się nie chcę, bo nie mam na to czasu – tak jak przeważająca większość z Was. Rice&MORE są poza tym smaczne i zdrowe, a to najważniejsze.
Aha, poza tym, że kucharzę, to jestem też jurorem w konkursie gdzie możecie wygrać wypasione KitchenAidy i aparaty Fuji. Wejdźcie na stronę KONKURSU RICE&MORE i przeczytajcie szczegóły (które są banalne).
Dobra, dziś przedstawię moje cztery przepisy, a jutro kolejne cztery. Na wstępie zaznaczę tylko, że jedna paczka rice&MORE, to wg producenta 5 porcji. Tak więc dzielcie ziarna, natomiast resztę składników dodawajcie wg uznania, w zależności ile porcji robicie. Zaczynamy:
Melonowe pucharki
Ultra prosta rzecze, to w zasadzie nie może się nie udać. Do tego robi się bardzo szybko. Całość trwa dosłownie 11-12 minut.
Składniki:
- rice&MORE Quinoa Trzy Kolory
- dorodny żółty melon
- suszone morele, żurawina, rodzynki, kandyzowany ananas, itp.
- kilka łyżek słodkiej śmietanki
Przygotowanie:
Gotujemy rice&MORE Quinoa Trzy Kolory tak jak podają na opakowaniu – 10 minut. W tym czasie przekrawamy melona na pół. Można go po prostu przekroić, albo jakiś wzorek zrobić, zależy od naszej fantazji. Z połówek melona wywalamy nasiona, a resztę miąższu zeskrobujemy do miseczki. Ja to robiłem zwykłą łyżką stołową. Odcinamy końcówkę/szczyt melona, tak żeby nasza połówka mogła stać. Po ugotowaniu i odcedzeniu rice&MORE wrzucamy to do miseczki z melonem i mieszamy. Do tejże miseczki wsypujemy rodzynki, żurawinę, kandyzowanego ananasa, no, co tam mamy pod ręką. Siekamy suszone morele. Dodajemy nieco śmietanki, żeby nie było za sucho. Mieszamy i przekładamy do melonowych pucharków i gotowe.
Pieczarowe UFO
Danie bardzo proste, bardzo szybkie, bardzo efektowne. Czas w którym UFO jest w piekarniku wykorzystujemy na posprzątanie kuchni. Produktywne zarządzanie czasem.
Składniki:
- rice&MORE Ziarna Inków
- pieczarki, te takie duże, na grilla – ilość wg uznania, ale dziecko zje jedną, max dwie.
- suszone pomidory
- ciasto francuskie
Przygotowanie:
Gotujemy rice&MORE Ziarna Inków tak jak podają na opakowaniu – 10 minut. W tym czasie nagrzewamy piekarnik do 220 stopni i przygotowujemy pieczarki. Myjemy, obieramy, wycinamy „nóżkę”. Po ugotowaniu odcedzamy rice&MORE i nakładamy na „miseczkę” z pieczarki. Na górę kładziemy suszonego pomidora (to nasz akcent kolorystyczny). Całość obwijamy ciastem francuskim. Ucinamy jego pasek taki na szerokość palca wskazującego i długość krótszego boku prostokąta ciasta. Wsadzamy do piekarnika i pieczemy te 10-15 minut, aż się ciasto zarumieni. W czasie pieczenia sprzątamy kuchnie i przygotowujemy sos. Sos wg uznania, ja polecam tzatziki – z Pieczarowym UFO smakuje wyśmienicie.
Tu muszę przytoczyć jedną z kulinarnych prawd ogólnych: wszystko z sosem tzatziki smakuje wyśmienicie.
Cebulina
Hmm… Cebulina to połączenie słów cebula i malina. Tak, tak, cebula i malina.
Składniki:
- rice&MORE Ziarna Starożytne
- 2-3 dorodne cebule
- maliny
- mięso z indyka lub kurczaka
- jajko
- mascarpone
- bulion
- parmezan lub inny żółty ser
Przygotowanie:
Gotujemy rice&MORE Ziarna Starożytne tak jak podają na opakowaniu – 10 minut. W tym czasie rozgrzewamy piekarnik do około 200 stopni. Siekamy cebulę, a mięso kroimy w kostkę. Cebulę z mięchem podsmażamy na patelni. Mniej więcej szklankę bulionu mieszamy w miseczce z mascarpone (ze 2-3 łyżki) i jajkiem. Po ugotowaniu odcedzamy rice&MORE i przekładamy do naczynia żaroodpornego przesmarowanego oliwą lub masłem. Na warstwę rice&MORE kładziemy maliny (garść lub dwie). Na to kładziemy podsmażoną cebulę z mięsem. Całość zalewamy buliono-mascarpono-jajkiem i posypujemy parmezanem. Wkładamy do piekarnika na około 20 minut. W tym czasie sprzątamy kuchnie.
Podejrzewam, że wpakowanie w to danie malin może wielu z Was przerażać, ale zapewniam, że smakuje to wybornie. Maliny są raczej kwaskowate i stanowią świetny akcent smakowy. Pycha.
Kulkozaury na bagnach
Jest to najbardziej, może nie tyle co skomplikowane, co czasochłonne danie. Ale też bez przesady. Ja dałem radę to i Wy dacie.
Składniki:
- rice&MORE Bulgur Mix
- pomidory z puszki (pulpa)
- pół cebuli
- bułka tarta
- parmezan
- mozzarella
- bułka tarta
- jedno, dwa jajka
Przygotowanie:
Gotujemy rice&MORE Bulgur Mix tak jak podają na opakowaniu – 10 minut. W tym czasie przygotowujemy bagno… znaczy się sos. Siekamy cebulę i podsmażamy ją na patelni z pomidorami. Troszkę soli, pieprzu i bazylii nie zaszkodzi. Sos gotowy. Mozzarellę kroimy w małe kostki. Jajka mieszamy w jednej misce, do drugiej wsypujemy bułkę tartą. Po ugotowaniu odcedzamy rice&MORE i dosypujemy parmezan. Mieszamy. W osobnym raczej wysokim garnuszku, tudzież rondelku podgrzewamy olej, tak ze dwa, trzy cm głębokości. Bierzemy garść rice&MORE wymieszanego z parmezanem, formujemy placuszka, kładziemy na środek kostkę mozzarelli i całość formujemy w kulkę. Ściskamy, żeby nabrała kształtu, a następnie obtaczamy jajku, potem w bułce tartej i do oleju. Smażymy aż się zarumienią, po czym wyciągamy i kładziemy na papierowe ręczniki. Podajemy to tak, że na talerze wylewamy trochę sosu, a w kulki wbijamy cztery wykałaczki lub przycięte zapałki. W ten sposób ze zwykłych kulek powstają nam kulkozaury, które ustawiamy na bagnie z sosu pomidorowego. Kulkozaury są pyszne, mozzarella się ciągnie, a całość wydobywa przeciągłe „łaaaaaaaaał” z dziecięcych gardzieli.
Kulkozaury na bagnach. Wbijajcie na stronę http://www.monini.pl/riceandmore.html i wygrywajcie KitchenAidy. #riceandmore #moretime #monini #ufo #mashroom #food #foodforkids #rice #drytomatoes #creative @moninipolska #zuchgotuje #tatazuch Film zamieszczony przez użytkownika Maciej Mazurek (@zuch_rysuje)
Tu muszę przytoczyć kolejną z kulinarnych prawd ogólnych: wszystko smażone na głębokim oleju smakuje wyśmienicie.
Ok, na dziś to tyle. Wróćcie jutro po kolejne cztery dziwne dania. Jutro też zamieszę link do broszurki z tymi przepisami, tak żebyście mieli je pod ręką. Oczywiście gorąco zachęcam też do wzięcia udziału w konkursie. Nagrody są bardzo fajne, a nawet jak nie wygracie, to i tak wygracie, bo zrobicie fajny obiad czy kolację.
pozdrawiam
ZUCH
komentarzePS – partnerem wpisu jest firma MONINI, producent rice&MORE.