Właśnie dobrnęłam do połowy ósmego miesiąca ciąży i nadszedł w końcu ten moment, kiedy musiałam odpuścić sobie pracę zawodową, gdyż zwyczajnie fizycznie nie dawałam już rady przemieszczać się po piętrach szkoły czy też siedzieć kilka godzin dziennie przy komputerze. Nadszedł też czas kiedy trzeba zacząć akcję: pokój noworodka.
W naszym przypadku moment mojego zwolnienia zbiegł się w czasie z finalnymi pracami wykończeniowymi w domu. Obecnie trwa malowanie ścian, a w przyszłym tygodniu ma się rozpocząć montaż paneli i drzwi wewnętrznych (hurra!). Zatem od paru dni mogę w końcu w pełni zaangażować się w wybór mebli i jak na prawdziwą matkę-Polkę przystało zaczęłam od pokoi dziecięcych.
Na pierwszy ogień wzięłam pokój Najmłodszego – w termin porodu w zasadzie wejdę od początku lipca i bardzo mi zależy, żeby do tego czasu urządzić przytulne miejsce dla maluszka. Mam już zgromadzoną gigantyczną ilość ubranek i gadżetów od zaprzyjaźnionych mam i do końca miesiąca marzy mi się, że będą one czekały równo ułożone w szafkach. Poza tym syndrom wicia gniazda też na pewno daje o sobie znać – po siedmiu latach mogę znowu zachwycać się malutkimi bluzeczkami i bucikami 😉
Razem czy osobno? Pokój dziecięcy czy pokój noworodka
To pierwsze pytanie na jakie powinni odpowiedzieć sobie przyszli rodzice zanim przystąpią akcji: wyposażenie pokoju niemowlaka. Czasami odpowiedź jest oczywista ze względów lokalowych, ale najczęściej mamy wybór – czy będziemy współdzielić pokój z niemowlęciem czy urządzimy mu oddzielne lokum z oddzielnym łóżeczkiem. Ja do tej pory zawsze wybierałam drugą opcję – miałam od początku psychiczną potrzebę oddzielenia przestrzeni życiowej moich pociech i posiadania własnego pokoju, który będzie moim i Maćka królestwem. Zatem nigdy nie brałam z góry pod uwagę opcji spania z dzieckiem w jednym łóżku. Są rodzice, którzy świetnie odnajdują się w wariancie – z założenia zawsze śpię z niemowlęciem. Ja – nie.
Oczywiście to nie oznacza, że nigdy tego nie robiłam – w przypadku Hani byłam tak zmęczona, że absolutnie nie miałam siły na to, żeby gnać każdej nocy po kilka razy do jej pokoju, aby ją odłożyć do łóżeczka (co bez jej obudzenia i tak byłoby nierealne). Nie korzystałam także z rozstawionego obok łóżeczka turystycznego. Moja córeczka była tak mało-śpiącym egzemplarzem, że nikt z nas nie próbował nawet najlżejszym szmerem zakłócać jej snu, nie wspominając o próbach przekładania jej gdziekolwiek 🙂
Dzisiaj przy wyborze wariantu pokoju dla Najmłodszego wspólnie doszliśmy do konkluzji, że najlepiej jest mieć pokoik noworodka tuż obok sypialni i na taki wariant się zdecydowaliśmy. W planie naszego domu uwzględniona została mała łazienka (trzecia) przy sypialni rodziców – od początku założyliśmy, że z niej zrezygnujemy na rzecz niewielkiego i przytulnego pokoiku dla malucha. Z czasem, gdy skończą się nocne pobudki, Najmłodszy przeniesie się do dalej położonej sypialni dla gości, która stanie się jego pokojem.
Współdzielenie pokoju z rodzeństwem
W naszym dzisiejszym przypadku ten wariant nie wchodził od początku w grę. Wpakowanie do pokoju 7-letniej Hani czy 10-letniego Szymka niemowlęcia ostatecznie pogrzebałoby ich początkowe relacje. Inaczej sytuacja wyglądała parę lat temu, kiedy miała urodzić się Hania, a Szymek miał trzy latka. Z racji faktu posiadania trzech pokoi w mieszkaniu sprawa była jasna – kącik dla malucha urządzamy w pokoju brata. Żeby Szymek miał komfort funkcjonowania w spokoju początkowo podzieliliśmy pomieszczenie na pół za pomocą szafek. Okazało się to kluczowe do momentu ukończenia przez Hanię dwóch lat.
Od 8 miesiąca była ona już osobą w pełni mobilną i w pełni chcącą się zaangażować w to co robił aktualnie jej brat. Głównie wyrywając mu zabawki i pożerając małe klocki. Fizyczna przegroda sprawiła, że Hania nie mogła się do niego dostać bez naszej ingerencji. Więc Szymo mógł w spokoju stawiać wieże z klocków. Z czasem przegroda zniknęła, a współdzielenie pokoju było z pewnością jednym z kluczowych czynników, dzięki którym nasze dzieci (choć różnej płci) potrafią się wspólnie bawić całymi godzinami.
Co będzie tak naprawdę potrzebne?
Jako mama z podwójnym doświadczeniem, wiem co z wyposażenia pokoju niemowlęcia było kluczowe dla mnie: łóżeczko, przewijak, wygodna kanapa/fotel i oczywiście szafka na ubrania. Reszta elementów to już raczej kwestia gustu i zasobów portfela. Łóżeczko powinno mieć koniecznie podnoszony stelaż – podwyższona wersja spania to kluczowy element w przypadku konieczności odłożenia śpiącego dziecięcia, tak aby się nie obudziło.
Przewijak jest ważny podczas pierwszych kilku miesięcy – ułatwia szybkie przewijanie, zwłaszcza jeśli jest wyposażony w miejsce, gdzie mamy pod ręką pieluchy i rzeczy na przebranie. Później staje się zbędny, bo dziecko jest na tyle duże i mobilne, że łatwiej je przewinąć na kanapie/dywanie, skąd trudniej się spada.
Dlatego fajnie, jak przewijak można zdemontować i wykorzystywać później jako szafkę. Wygodna kanapa lub fotel (ja wolę małą kanapę) jest kluczowa do procesu karmienia, które w pierwszych miesiącach potrafi przeciągnąć się do kilku nudnych godzin. Oczywistych korzyści z posiadania pojemnej szafki nie muszę tłumaczyć. Niemowlę rośnie szybko, rotacja ubrań jest duża i dobrze mieć sporo miejsca na ich przechowywanie.
Co ja wybrałam?
Za pierwszym i drugim razem skorzystałam częściowo z mebli (łóżeczko i przewijak), które dostarczyli mi przyjaciele z większymi dziećmi. Teraz mam komfort i radość z tego, że mogę po raz pierwszy kupić nowe wyposażenie pokoju dla Najmłodszego. Myśląc perspektywą przyszłości zdecydowałam się na gotowy komplet BabyVox 4You:
Dlaczego to?
Wybór ten podyktowany był kilkoma względami. Po pierwsze meble w naszej sypialni będą z kolekcji 4You, a pokoik w zasadzie jest otwarty na jej wnętrze. Zatem wyposażenie będzie ze sobą współgrało. Po drugie – zachwyciłam się funkcjonalnością łóżeczka, które ma trzy wysokości położenia materacyka. Możliwość wyjęcia szczebelek, tak aby mogło wychodzić przez nie chodzące dziecko. Do tego możliwość późniejszej przebudowy na tapczanik i biureczko (rewelacja), bo jedną bryłę przebudowujemy w dwie. Oraz po trzecie – komoda z przewijakiem, który można łatwo zdemontować po zaprzestaniu przewijania i używać do innych celów.
Biorąc pod uwagę te trzy czynniki – jest to zestaw na minimum pierwsze trzy lata życia dziecka, zatem zdecydowanie warty swojej ceny. Dodatkowym atutem był dla mnie minimalistyczny design, do którego będzie łatwo dopasować wszystkie dodatki i niewielką ilość zabawek.
Naprawdę z wielką niecierpliwością czekam na zakończenie prac wykończeniowych, żeby fizycznie zabrać się już za układanie rzeczy w pokojach. Mam wrażenie, że bardziej niż w dwóch pierwszych ciążach mam ochotę na urządzanie nowych przestrzeni. Być może dlatego, że po raz pierwszy w życiu zyskałam tak wiele miejsca do wykorzystania. Życzę każdej przyszłej mamie, aby miała do tego tyle zapału co ja dzisiaj 🙂
Pozdrawiam,
Karolina
PS – partnerem wpisu jest firma VOX, producent mebli, drzwi i podłóg.
PPS – Wpis jest częścią cyklu: Zuch buduje dom. Opisującego nasze perypetię z budową począwszy od wyboru działki budowlanej, przez projekty i pozwolenia.
A przy okazji zachęcam do skorzystania z edytora wnętrz VOXBOX gdzie można sobie zwizualizować w naszym wnętrzy konkrente meble VOX i sprawdzić jak to wszystko będzie razem grało.