W serialu „Rodzina Soprano” dość często, a przynajmniej mi to zapadło w pamięć, była taka scena kiedy Tony jadł śniadanie. Zwlekał się z wyra kiedy wszyscy już od dawna byli poza domem. Szedł w gaciach i szlafroku do kuchni, wyciągał płatki i mleko, drapał się po tyłu. Potem z nieobecnym jeszcze wzrokiem jadł. Kiedy tak na niego patrzyłem, to przychodziło mi do głowy jedno słowo: rutyna.
Kiedy kilka lat temu miałem coś do załatwienia w centrum miasta, musiałem wziąć dzień urlopu. Pamiętam dokładnie kiedy o jakieś dziwnej godzinie, typu dziesiąta, czy jedenasta przed południem, szedłem przez Stary Rynek. Rozglądałem się dookoła jakbym był tu pierwszy raz. W pewnym sensie tak było, bo był to pierwszy raz od dłuższego czasu – pracowałem wtedy na obrzeżach miasta. Szedłem i rozglądałem się, chłonąłem miasto, kamienice, chodniki, ludzi. Niby nic specjalnego, ale jednak było to jak oddech świeżym powietrzem po wyjściu z jakiejś zatęchłej piwnicy. Zrozumiałem, że dałem się złapać w pułapkę rutyny. Najgorsze jest to, że w tę pułapkę wpada się nieświadomie, nie wiadomo w którym momencie. Bycie pochłoniętym przez rutynę jest nie do wyłapania.
Życie wymusza na nas powtarzalność. Musimy iść do pracy, musimy zawieźć dzieci do przedszkola czy szkoły, musimy zrobić śniadanie, obiad czy kolację. Pomiędzy rzeczy które musimy powtarzać, wkrada się jednak sporo takich, których powtarzać nie musimy. Albo przynajmniej nie muszą być za każdym razem robione tak samo.
W tym wszystkim ważna jest świadomość jakim zagrożeniem dla nas jest rutyna. Znając wroga można próbować z nim walczyć. A jeśli nie zaczniemy z tym walczyć, to szybko i nawet nie wiadomo kiedy staniemy się mentalną wersją takiego śniadaniowego Tonego Soprano. Będziemy jak taki koleś w gaciach, ze zmęczoną gębą, drapiący się po tyłku. Nasz związek będzie takim Soprano, nasza praca, nasza rodzina. Cały nasz tydzień, a potem miesiąc czy rok będzie wyglądać jak Tony Soprano jedzący na kacu płatki.
Złam rutynę. To są proste rzeczy. Idź na spacer. Zrób coś fajnego do jedzenia. Przecież nie trzeba geniusza kulinarnego, żeby zamiast kanapek z serem i keczupem, zrobić np. gruszki z serem gorgonzola i szynką. Czasowo wychodzi prawie tak samo, finansowo też nie wiele więcej. Trzeba tylko chcieć. No nie wiem, zrób cokolwiek. Wprowadź trochę koloru do życia, trochę przypadkowości. Nie zasłaniaj się zmęczeniem, czy brakiem czasu. Żyjesz tylko raz i tylko przez chwilę. Nie schrzań tego.
pozdrawiam
Zuch
.
.
.