Zwyczajne życie, nudne życie
Zrobiłem obiad. Usiedliśmy wspólnie do stołu: ja, moja żona i trójka dzieci. Obiad normalny, nic wyszukanego, ot zwyczajne popołudnie, zwyczajne życie.
Usiedliśmy normalnie, jak co dzień. Najmłodszy synek, przedszkolak, za wszelką cenę chciał samodzielnie tarkować żółty ser. W sumie nie wiadomo dla czego, ale był w tym nie ugięty. Jedliśmy i zastanawialiśmy się czy później iść na spacer do miasta, czy nie. W sumie nie poszliśmy, bo nam się nie chciało.
Udało mi się poczytać z półgodziny. Ba! Nawet na chwilę włączyłem nową grę na Playstation, bo wcześniej, w tygodniu nie miałem czasu. Córka robiła muffinki. Najstarszy syn grał na gitarze, choć coś mi niewyraźnie szumi, że miał się uczyć na sprawdzian. Jeszcze poszliśmy z najmłodszym na pobliski plac zabaw. Trochę zimno, ale słońce ładnie świeciło, więc nie było źle. Przy okazji wzięliśmy psa na spacer i zaszedłem do Żabki po jajka, bo przypomniało nam się, że się skończyły.
Wieczorem
Wieczorem, jak już dzieci poszły spać, usiedliśmy z żoną w salonie, pogadaliśmy trochę, pożartowaliśmy, obejrzeliśmy najnowszy odcinek „Młodego Sheldona”. Spędziliśmy niczym niewyróżniające się popołudnie i wieczór.
Jeszcze tydzień temu można by rzec „nuuuuuudaaaaaa…”. Ale dziś, to nie jest nuda. W zasadzie to jest wymarzone, niedzielne popołudnie.
Oczywiście można podnieść poprzeczkę, można przecież popołudnie spędzić na tropikalnej plaży (oj, chciałbym), albo szosując na stoku (tego akurat nie lubię). Można by wymyślić tysiąc różnych aktywności i tysiąc różnych miejsc gdzie chcielibyśmy być. A jednak to zwyczajne, normalne, nudne popołudnie dało mi spokój. Zasypiałem czując nic innego jak wielką wdzięczność.
Przygody
Ekstrawagancje i przygody są fajne. Nie zrozum mnie źle, ja wcale nie neguje choćby wakacyjnych wyjazdów. Uwielbiam je i nigdy mi ich dość. Jednak to co mi dziś przyświeca, to zwrócenie uwagę na te wszystkie dni „pomiędzy”. Na te zwykłe popołudnia, takie same poranki, niewyróżniające się wieczory.
Gdy piszę ten tekst zbliża się siódma rano i słyszę narastającą krzątaninę. Wstaję wcześniej, żeby móc trochę popisać, czy ogarnąć plan dnia. A teraz z wielką chęcią przerwę pisanie, żeby pomóc dzieciom ogarnąć poranne płatki, czy kakałko, czy cokolwiek dziś wymyśli nasz czterolatek. Dzień jak co dzień. Uwielbiam. Zaraz wracam.
Ok, jestem z powrotem. Z biegiem czasu, z upływem lat, coraz bardziej umacniam się w stwierdzeniu, że „normalnie” jest w zasadzie synonimem „spokojnie”. To tu i teraz jest niesamowicie ważne. Łatwo jest poddać się rozpamiętywaniu przeszłości i mrzonkami o przyszłości. Łatwo przy tym zgubić teraz. Dobre już było, albo dobre dopiero nastąpi, a teraz? Teraz to trzeba jakość przeczekać.
Zwyczajne życie
Sam łapię się na tym, zwłaszcza przy polskiej jesienio-zimie. Przy listopadzie, który przeciąga się do marca. Ale w tym roku postanowiliśmy bardziej świadomie powiedzieć temu dość. Postanowiliśmy z żoną być bardziej tu i teraz. Nie narzekać, nie wyczekiwać. Cieszyć się tymi „nudnymi” popołudniami. Czerpać jeszcze większą radość z naszych domowych randek. Po prostu nie narzekać.
Bo to, że jest spokojnie, to że jest normalnie, to że jest przeciętnie, czy nawet to, że jest nudno, to naprawdę, naprawdę nie jest problemem. W takich dniach jak teraz miliony ludzi marzy właśnie o takiej nudzie.
Pozdrawiam
Zuch
Cześć! Podobał Ci się tekst? Znalazłeś tu ciekawą radę, albo dobrą rozrywkę? Świetnie, staram się żeby mój blog był wartościowym miejscem. Jeśli chcesz, możesz mi się odwdzięczyć i „postawić mi kawę” 😉
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023