Jak zostać grafikiem? Często dostaje takie pytanie. Temat rzeka, nie da się odpowiedzieć na messengerze. Można o tym pisać całe książki. Ale ja postanowiłem pójść trochę na skróty i po prostu wziąłem na spytki kilku znajomych profesjonalnych grafików. Ich wiedza i doświadczenie dla kogoś kto jest na początku drogi na pewno będą pomocne.
Czy trzeba się uczyć? Jeśli tak to czego? A co czytać? Jaki sprzęt? I jak w ogóle zacząć? Pytań jest wiele, wniosek jest w zasadzie jeden – trzeba się oddać temu co robimy. Wynika to z poniższych rozmów jak i z mojego własnego doświadczenia.
Zanim zagłębisz się w lekturę proponuję też żebyś otworzył sobie w nowych oknach kilka moich innych tekstów:
✅ Jak zrobić portfolio jeśli nie masz jeszcze fajnych projektów
✅ Jak uporządkować pliki i foldery na komputerze
✅ Pokrewne dusze w biznesie, czyli kilka słów o networkingu
Ok, zapraszam do lektury, moim zdaniem, bardzo ciekawej.
Michał Galubiński – jak zostać grafikiem?
1. Jak zdobywałeś doświadczenie?
Dawno dawno temu, nagle po ukończeniu 15 wiosen zacząłem rysować na poziomie więcej niż dobrym. Nawet dziś patrząc na te rysunki dziwię się, że bez żadnej wiedzy, mimo błędów, nagle szczeniak, jakim byłem, dziergał tak ołówkiem. Przez kolejne lata realizowałem inną pasję – lotnictwo (z wykształcenia jestem mechanikiem lotniczym), a w wolnym czasie rozwijałem swoje umiejętności rysowania. Jako że okazało się że zawodowo latać nie będę, po uzyskaniu dyplomu zmieniłem kierunek edukacji, w te pędy poleciałem do policealnego studium plastycznego gdzie wykładało kilku zacnych profesorów z ASP.
Zawsze chciałem tworzyć grafikę użytkową, coś co ludzie używają / dotykają. Wtedy myślałem o ilustracji, okładkach czy np rysowaniu komiksów. I w tym momencie zetknąłem się z grafiką komputerową. Oczami wyobraźni zobaczyłem jakie możliwości daje Photoshop 3.0 i co można zrobić innymi narzędziami.
Dzięki Powszechny Świadectwom Udziałowym i żyłce do handlu mogłem pozwolić sobie na zakup wypasionego PC z Pentium 120. Na zajęciach nie pojawiłem się przez miesiąc, po czym wróciłem z plikiem wydruków moich wprawek. Rzuciłem wykładowcy te wydruki, index i poprosiłem o zaleczenie na 2 lata z góry. Pewnikiem dostałem w dużej mierze za bezczelność, bo dziś patrząc się na te dzieła, bierze mnie pusty śmiech. Szkoły nie skończyłem (nie starczyło mi czasu na przygotowanie dyplomu) – ale dała mi bardzo dużo wiedzy teoretycznej.
Z wiedzą praktyczną było gorzej – znalazłem jednak rozwiązanie. Poszedłem do pracy jako grafik komputerowy na 3 miesiące do przygotowalni przy drukarni. Jak się skompromitowałem to nie będę może opisywał. Ale cel osiągnąłem – poznałem podstawy.
Bardziej dociekliwi dojdą że był to rok 1995. Rok później pojawił się numer dostępowy do internetu 0202122 i wsiąkłem w robienie stron. Zrobiłem dla siebie kilka serwisów (w tych prehistorycznych czasach trzeba było zaprojektować, wdrożyć i prowadzić samemu stronę) i wszystkie odniosły jakiś sukces. Jak nie nagroda w konkursie to publikacja na płycie w jakimś magazynie papierowym. W końcu postawiłem na jeden serwis i z grupą znajomych w 3 lata doszliśmy do 2 mln UU co w roku 2000 plasowało nas chyba w pierwszej piątce najpopularniejszych serwisów w Polsce.
Pasmo sukcesów 😀 zakończyło się propozycją pierwszej poważnej pracy – zostałem Dyrektorem Kreatywnym. I tak jakoś się to ciągnęło dalej.
Praktycznie całą wiedzę zdobyłem samodzielnie, poza teoretycznymi podstawami dot kompozycji, barw czy typografii. I jestem z tego strasznie dumny.
2. Jak udało ci się „wybić”?
Ciężką pracą i zarozumiałością chyba. O pracy opowiedziałem po części. Pracując zawsze byłem „płodny” – wykonywałem bardzo dużo projektów w krótkim czasie. Dużo eksperymentowałem, szukałem nowych koncepcji i zawsze chciałem się wyróżniać. Dla tego szukałem nowych rozwiązań i starałem się nie tworzyć czegoś co odpowiada obecnym trendom ale tym które dopiero miały nadejść. W którymś momencie zacząłem też ufać intuicji. Czy miałem intuicję czy tylko szczęście – nie wiem. Wiem że sporo razy trafiałem w „10” z rozwiązaniami.
Choć z drugiej strony zwykle zamawiający nie był zadowolony z rozwiązań nie stosowanych nigdzie indziej. Ale te „walki” wykształciły u mnie umiejętność uzasadniania swoich decyzji czy robienia badań zachowań użytkowników w czasach kiedy nic się nie badało 😀
W rozpoznawalności pomógł mi też blog w którym zacząłem opisywać swoje sukcesy ale i porażki. Pisałem koszmarnie (styl / błędy językowe), ale o dziwo ludzie chcieli to czytać. Zwalam to na fakt że wielkiego wyboru, piszących ludzi z „branżuni”, kiedyś nie było.
No właśnie – została jeszcze „zarozumiałość”. Zacznę od tego że zatrudniając dziś pracowników cenie w nich 2 cechy które wydają się wszystkim innym pracodawcom negatywnymi: lenistwo i zarozumialstwo. Ludzie leniwi znajdują nowe rozwiązania które pozwalają im wykonać tą samą pracę szybciej i łatwiej. A jeśli ktoś ma o sobie wysokie mniemanie to albo za tym idzie fakt, albo bardzo szybko da się to zweryfikować.
Sam byłem zbyt zarozumiały w stosunku do wiedzy jaką posiadałem wiele razy … ale w razie co szybko podciągałem braki informacji i umiejętności 😀 co by się nie spalić ze wstydu.
3. Czy pamiętasz moment, w którym pomyślałeś: Tak, chcę zostać grafiem, projektantem!
Proces wcześniej opisałem, ale moment to zajęcia z grafiki komputerowej gdzie wykładowca pokazał swoje prace, a ja stwierdziłem że to jakaś porażka.
4. Skąd czerpiesz inspiracje?
Od innych. Codzienna prasówka obowiązkowa z behance, dribbble i obserwowanych osób. Stosunkowo dużo czasu (patrząc na obowiązki, dzieci, pracę) poświęcam też na oglądanie albumów z sztuką różną czy desingiem. Kiedyś namiętnie chodziłem do muzeów i na wystawy, dziś zostało zaglądanie i czasem kupowanie przedruków.
Ale nic nie zastąpi, moim zdaniem, obcowania z dziełem w oryginale. Pamiętam, że odwiedzając jedne z większych muzeów w EU, na wejściu wpadłem na szkic Michała Anioła… i ugięły się pode mną nogi. Wtedy pojawia się pokora u człowieka, ale i chęci do doskonalenia siebie.
5. Na jakim sprzęcie pracujesz? (i dlaczego akurat na takim?)
Od około 2005 jest to Apple. Dużo pracowałem na MacBookach Pro, lecz od kilku lat jest to Mac Pro (czarny kubełek).
Powodów dostarczył mi PCet z Windowsem – w pracy potrzeba mi stabilności i wydajności. Obie te rzeczy były (w chwili decyzji o zmianie) dla PC z Windows kompletnie obce. O połowę gorsza konfiguracja Mac dawała te same wyniki wydajności, a dodatkowo szokującą dla mnie stabilność. Coś dla mnie dziś normalnego – że nie wyłączam komputera przez kilka miesięcy kontra Windows który restartowało się nawet kilka razy dziennie… nie było wyboru, tylko konieczność.
6. Z jakiego oprogramowania korzystasz? (i dlaczego akurat z takiego?)
Temat aktualny jak nie wiem co. Dobry na cały elaborat… choć trochę przypomina deliberowanie o wyższości świąt wielkanocnych nad Bożym Narodzeniem. Nieustannie poszukuje najlepszego rozwiązania. Ale trzeba pamiętać, że najczęściej teraz to nie projektant (taki jak ja) wybiera program w którym pracuje, a zleceniodawca.
Obecnie przede wszystkim pracuje w Figma. W firmie w której jestem od 8 miesięcy jest to podstawowe narzędzie. Wybór bardzo trafny, bo ma najlepiej chyba dziś rozwiązane kwestie współpracy. Szczególnie że staramy się zoptymalizować proces wdrażania aplikacji webowych czy natywnych (patrz Figma-Flow). Idealne narzędzie, ale czasem klient zażyczy sobie pracy np w Sketch (który używałem wcześniej).
Zauważyłem ciekawy proces podczas poznawania nowych narzędzi, nie wiem czy też tak masz. Wpierw jest niechęć, bo poprzednie narzędzie ma lepsze rozwiązania. Potem jest proces poznawania i ekscytacji nowymi czy innymi rozwiązaniami. Jak już się osiągnie pewien poziom i swobodnie porusza w programie to zaczyna się okres narzekania na to co jest niedopracowane. Ja na szczęście / nieszczęście jestem na 3 etapie – acz kiedy musze coś zrobić w innym sofcie to zaczynam siarczyście w duchu kląć.
Wspomagam się też Photoshopem który był moim podstawowym narzędziem przez dziesięciolecia i Illustratorem. Właściwie cała reszta oprogramowania mogła by nie istnieć, choć zdarza mi się jeszcze odpalić Framera, InVision, Code, Indesign czy Premiera albo After Effects.
7. Załóżmy, że zatrudniasz młodego grafika – na jakie rzeczy najbardziej zwrócisz uwagę?
Ma być zarozumiały leń 😀 jak pisałem. Ale ostrzegam – niewiele osób się na to patrzy pozytywnie.
Oglądając CV szukam tylko 2 rzeczy, linku do portfolio oraz doświadczenia. Portfolio jest dla mnie jedynym wyznacznikiem jakości i zdolności. Ile kto sobie gwiazdek postawi przy jakiej umiejętności kompletnie nie ma znaczenia – jest to bardzo subiektywne. Za to prace potrafią pokazać gdzie ktoś jest i jak się rozwija.
Doświadczenie i długość pracy u innych pokazuje czy ktoś potrafi pracować w zespole albo pod presją. Zwracam uwagę czy nie mam do czynienia z „skoczkiem” który nie może nigdzie miejsca zagrzać. Jeśli takowy się trafi, szkoda po prostu czasu na wdrożenie czy przekazanie wiedzy.
8. Edukacja – jeśli tak to jaka?
Jako samouk nie uważam że jakakolwiek edukacja jest potrzebna. Choć znajomość podstaw pomaga w życiu omijać mielizny, to jednak wyczucie jest o wiele ważniejsze.
Miałem okres że bardzo niechętnie patrzyłem się na osoby po np ASP, nie miały wiedzy praktycznej, były bardzo zadufane w sobie i swoich umiejętnościach jak też bardzo odporne na wiedzę. Ale w ostatnich 2 latach spotkałem kilka osób które miały świadomość swoich braków po uczelni i wielką chęć nauczenia się i zmieniłem zdanie.
Jednym z problemów uczelni jest to że obracasz się w środowisku osób dla których pojęcia z dziedziny projektowania / grafiki są oczywistością. Zaczynając pracę zderzasz się za to z ludźmi kompletnie nie mającymi pojęcia co, jak i dla czego robisz. W to wchodzi jeszcze chęć wyróżnienia się czy zrobienia czegoś „artystycznie”. Dokładając do tego wpojoną, sztywną wiedzę, niekoniecznie przystającą do technicznych realiów – porażka gotowa.
W „branżuni” zresztą panuje opinia, że jak ktoś już nie daje rady utrzymać się na rynku idzie uczyć. Jest to bardzo krzywdzące dla wielu osób, ale na swojej skórze przekonałem się kilka razy, że tak się zdarza często.
Więc jeśli chodzi o edukację to nie mam nic przeciw (choć nie jest dla mnie żadnym wyznacznikiem), pod warunkiem że osoba albo prezentuje prace potwierdzające wiedzę i umiejętności, albo rzecze mi „wiem że musze się nauczyć od początku”.
9. Jakie książki polecasz?
Każda książka prezentująca sztukę wizualną, czy opisująca proces tworzenia ma wartość. Ja ostatnio zaczytuje się w biografiach – tak na potwierdzenie poprzedniego zdania.
Problem z książkami w branży jest taki, że te próbujące pokazywać jak dziś projektować, w chwili kiedy dostaniesz je w swoje ręce pokazują jak projektowało się wczoraj. Poleciłbym raczej szukać wiedzy jak prezentować swoje prace np. „Współbrzmienie. Znajdź wspólny język z odbiorcami Twojej prezentacji” Nancy Duarte, „Mistrzowskie prezentacje. Slajdowy poradnik mówcy doskonałego.” Agaty Rzędowskiej i Jerzego Rzędowskiego.
Brak pojęcia o tym jak prezentować wyniki swojej pracy to podstawowy grzech większości projektantów.
Z tych luźniejszych, mówiących ogólnie o projektowaniu, pozwalających spojrzeć z innej perspektywy to np: „Pracuj dla pieniędzy, projektuj dla przyjemności” Davida Aireya.
Natomiast z pozycji obowiązkowych w biblioteczce to: „Historia designu” Elizabeth Wilhide, „Logo Design Love” David Aireya, „Jak przestałem kochać design” Marcina Wicha, „Pierwsza pomoc w typografii” Friedrich Forssman, Hans Peter Willberg, „Ilustrowany elementarz polskiego dizajnu” Agaty Szydłowskiej, Agnieszki Kowalskiej, Ewy Solarz.
Autorów których mam jako ostatnich na tapecie to np Andrzej-Ludwik Włoszczyński – w związku z pracą zagłębiłem się całkiem niedawno 2-3 lata temu, w jego książki dotyczące godła. Wiedza i opisywane detale i niuanse tak mnie wciągnęły że przeczytałem wszystkie 5 książek, które napisał. I to mimo tego że branding jest daleko od moich zainteresowań.
Nieustannie zaczytuje („zaogląduje”) się też książkami krążącymi wokół Bauhaus, np ostatnio „Less But Better” Dietera Ramsa.
Jacek Kłosiński – jak zostać grafikiem?
grafik, projektant, na klosinski.net opowiada jak prowadzić i rozwijać własny mały biznes.
Jacek jest też autorem rewelacyjnego kursu wprowadzający w projektowanie graficzne. Kurs jest przewidziany dla Marketerzów – którzy na co dzień zajmują się komunikacją i działaniami reklamowymi. Przedsiębiorców – mających jednoosobową działalność lub mały zespół, których nie bardzo stać na grafików. Twórcó treści – którzy np. rozkręcasz bloga, albo są dziennikarzami, mediaworkerami, redaktorami lub content designerami.
KURS znajdziecie pod tym linkiem. Ja go osobiście bardzo polecam.
Jacek jest też autorem bardzo ciekawej książki „Metoda Tęczówki”. Książka jest o produktywności, o zarządzaniu sobą w czasie, który mamy. Wszyscy dostajemy do dyspozycji te same 24h. Niektórzy potrafią spożytkować ten czas, ale większość z nas ma z tym problem. Ta książka w praktyczny sposób pomoże nam się z tym uporać.
1. Jak zdobywałeś doświadczenie?
Zaczynałem będąc jeszcze gimnazjalistą i wtedy radochę dawały mi po prostu projekty tworzone dla siebie. Robiłem strony o grach, książkach, zespołach itd. Dopiero po jakimś czasie złapałem pierwsze zlecenia jako freelancer i pracowałem jako podwykonawca dla różnych agencji reklamowych. Kiedy przestało mi to wystarczać założyłem własne studio graficzne. Można więc powiedzieć, że to była metoda małych kroków. Nie rzucałem się od razu na głęboką wodę. 😉
2. Jak udało ci się „wybić”?
Zauważyłem, że jakość projektów jest ważna, ale to tylko połowa sukcesu. Równie istotne (a może nawet bardziej) są terminowość, rzetelność, zaangażowanie i wszystkie te mniej oczywiste zalety, które możesz „zaoferować” klientowi. Wydaje mi się, że nigdy nie miałem problemów ze zdobywaniem zleceń nie dlatego, że byłem super zdolny jako projektant, tylko dlatego, że zawsze się starałem, byłem pod ręką, nie spóźniałem się, potrafiłem porozmawiać i wczuć w potrzeby klienta. Stąd prosta droga do tego, żeby Cię polecali, a to najlepszy rodzaj promocji.
3. Czy pamiętasz moment, w którym pomyślałeś: Tak, chcę zostać grafiem, projektantem!
To było moje pierwsze zlecenie, które zdobyłem przypadkiem. Byłem wtedy w liceum. Zadzwoniła do mnie koleżanka i powiedziała, że firma jej taty potrzebuje strony internetowej. Byłem jedyną znaną jej osobą, która potrafiła je robić. Jak już wspominałem, wtedy robiłem to dla zabawy, ale ta jedna rozmowa pokazała mi, że „hej, przecież to nie tylko fajna zabawa, ale też niezły biznes!”. Wtedy postanowiłem, że spróbuję potraktować tę branżę jako sposób na życie.
4. Skąd czerpiesz inspiracje?
Dorosłem do tego, żeby szukać inspiracji poza branżą projektową. Zauważyłem, że znacznie więcej pomysłów podsuwa spacer, dobra książka lub nowy, dziwny serial niż przeglądanie Behance, czy Dribbble na wylot.
5. Na jakim sprzęcie pracujesz? Dlaczego akurat na takim?
Chyba przypadkiem stałem się sponsorem Apple. 😉 Mam MacBooka Pro, iPada, iPhone, Apple Watch, Airpodsy itd. 😀 Wyjątkiem są chyba tylko monitor Eizo i mysz Logitech. Dlaczego? Bo zacząłem z tym sprzętem lata temu i nic mi w nim nie przeszkadza aż do dziś. A z każdym kolejnym elementem całość działa jeszcze lepiej jako system.
6. Z jakiego oprogramowania korzystasz? Dlaczego akurat z takiego?
Generalnie korzystam z chmury Adobe. Przez te lata naczyłem się swobodnie poruszać nie tylko w Photoshopie, Illustratorze, czy InDesignie, ale też mocno używam Lightrooma, Premiere, czy ostatnio sporo Adobe XD. Czy to najlepsze rozwiązania? Nie wiem, ale jest podobnie jak z Apple. Znam je na wylot i nie bardzo mam ochotę na eksperymenty i zmienianie tego systemu na jakiś inny.
7. Załóżmy, że zatrudniasz młodego grafika – na jakie rzeczy najbardziej zwrócisz uwagę?
Kiedy zatrudniałem grafików do swojego studia, oczywiście najpierw patrzyłem na portfolio. Czas pokazał jednak, że przeważnie na dłużej zostawali z nami nie Ci najlepsi w sensie jakości projektów, a Ci, którzy najbardziej tym żyli. Zaangażowaniem, pasją i ochotą do pracy można naprawdę wiele nadrobić.
8. Edukacja – jeśli tak to jaka?
Uważam, że pierwszy krok to zawsze powinno być poznanie na wylot oprogramowania. Wiele młodych osób lekceważy rolę softu, a jest ona kluczowa. Mowa o grafice KOMPUTEROWEJ, więc ten komputer trzeba najpierw po mistrzowsku opanować w zakresie programów graficznych. I naprawdę mam tu na myśli biegłość, a nie „wiem co nie co i styka”. Wybierz jedno narzędzie i poznaj je od podszewki. Potem przejdź do kolejnego. Nie daj sobie wmówić, że np. chcesz być ilustratorem i nie potrzebny Ci Lightroom. Im więcej znasz narzędzi, tym więcej znajdziesz pomysłów na to, jak to kreatywnie wykorzystać, a Twoja wartość na rynku pracy rośnie.
9. Jakie książki polecam?
Szczerze mówiąc nie znam żadnej dobrej książki o projektowaniu. Wszystkiego nauczyłem się z kursów video, głównie tych na Lynda.com i oczywiście poprzez praktykę. Wszystkie książki o grafice, które kupiłem, mnie rozczarowały.
Martyna Wędzicka-Obuchowicz – jak zostać grafikiem?
Absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. Wykładowca, prelegent, projektantka plakatów, miłośniczka typografii i twórca systemów identyfikacji wizualnych. Oprócz „twardego” i analitycznego projektowania interesuje się zjawiskiem przypadku i ludzkiego błędu, tworząc prace w oparciu o dekonstrukcje elementów graficznych, zdjęć i typografii. Bierze udział w licznych wydarzeniach w charakterze prelegenta („Projekcje”, „Geek Girls Carrots”, „Wyskoie Canvasy”, „Dribbble Meetup”, „Good Morning ASP”, „PGD Talks”). Wspiera środowisko kreatywnych kobiet jako współorganizatorka Trójmiejskich spotkań „„Ladies Wine & Design”.
1. Jak zdobywałaś doświadczenie?
Pierwsze doświadczenia z odpowiadaniem na brief i założenia projektowe miałam w liceum. Chodziłam do bydgoskiego Plastyka i jak w każdej szkole należało odrabiać zadania domowe, z tym, że moim było zaprojektowanie plakatu „CYRK”, graficzne przedstawienie hasła „Zamek” itd. Zderzenie, że nie możesz robić twórczo czego chcesz w tak młodym wieku, na pewno ma duży wpływ na postrzeganie relacji klient-twórca w dorosłym życiu.
Później studiowałam dzienne 5 lat i przez większość czasu pracowałam w studiu brandingowym oraz działałam jako freelancer. Wtedy okazało się, że umiejętne zarządzanie czasem jest jedną z najważniejszych rzeczy w naszym zawodzie.
2. Jak udało ci się „wybić”?
W jeszcze raczkującym momencie promocji w social media miałam już własny fanpage, bloga (nie szukajcie, nie ma, zapomnijcie o tym), portfolio na behance oraz konto na tumblr. Instagram był jeszcze na etapie filtrów LO-FI i nikt nie pomyślał, że można umieszczać tam swoje dokonania. Czas, w którym byłam współtwórcą studia less. był trochę uśpiony.
Kanały social media były raczej prowadzone na pół-gwizdka, co sprawiło, że przespałam moment, w którym należało zacząć budować niezależną markę osobistą. Powoli zaczęło docierać do mnie, że posiadanie własnego studia i zatrudnianie projektantów w wieku 25 lat nie pozwoliło mi na własny rozwój, a rozwój wszystkich dookoła. Nie boję się zmian, etap studia zakończyłam i zaczęłam inwestować w siebie.
Odnowiłam założone prawie 8 lat wcześniej kanały, skupiłam się na rozwoju nowych na instagramie, linkedinie oraz twitterze. Oczywiście mam również klasyczne portfolio, które dość często uzupełniam. Jestem osobą zaanagażowaną społecznie, razem z Kasią i Olgą organizujemy spotkania Ladies, Wine & Design w Trójmieście, jestem członkiem ekipy, która organizuje cykl multisensorycznych wydarzenie Plenum: Przestrzenie, gościnnie mam wykłady na SWPS w Sopocie oraz chętnie występuję w roli prelegenta na wydarzeniach branżowych. To wszystko brzmi jak jedno wielkie przechwalanie się, ale chciałam pokazać ile elementów składowych jest w jakimkolwiek „sukcesie” czy też „wybiciu się”.
Samo wybicie się jednak nie jest najważniejsze. Nie chciałabym mieć „5 minut” a potem zniknąć jak trend czy moda. Od prawie 10 lat konsekwentnie staram się budować rozpoznawalność w branży czy wśród klientów i na tym najbardziej mi zależy. Dlatego angażuje się w tak wielu miejscach zarówno w sieci jak i w „realu”. Staram się zbudować społeczność, która nie jest mi obojętna, ani ja nie jestem obojętna dla tej społeczności. Nie chodzi o „lajki” tylko o realną wartość, którą obiorca może ode mnie wyciągnąć. Ale lajki też lubię 😉
3. Czy pamiętasz moment, w którym pomyślałaś: Tak, chcę zostać graficzką, projektantką!
Jeszcze idąc na studia (ASP Gdańsk, kierunek Grafika) nie zdawałam sobie sprawy, że będę mogła utrzymać się z projektowania. Nie byłam wyjątkowym studentem, nadrabiałam pracowitością. Na początku to inni uwierzyli we mnie i chyba to był moment, w którym pomyślałam, że bycie projektantką to chyba coś, co umiem najlepiej i warto się tego trzymać.
4. Skąd czerpiesz inspiracje?
Nie wszystkie projekty są bardzo natchnione, niektóre po prostu trzeba zrobić najlepiej jak się potrafi nie czując się szczególnie zainspirowanym. Projektowanie to rozwiązywanie problemów a nie natchnione tworzenie. Jasne, to wcale się nie wyklucza, zwłaszcza że sztuka użytkowa i sztuka wyższa już dawno pozbyła się muru między sobą a granice są płynne. Czerpanie inspiracji to dla mnie szukanie odpowiedzi na podobny problem projektowy, który mi zadano, ale głównie po to aby odpowiedzieć na to w inny, być może ciekawszy sposób.
5. Na jakim sprzęcie pracujesz?
Mam 5 letniego Mac Booka Pro, 12 letni skaner i (chyba) 8 letni aparat i ogólnie trochę innych gratów. Nie kupuję nowych dopóki pozwalają mi na projektowanie w nieirytujący dla mnie sposób, czyli bez zawieszania się i robienia mi na złość 😀
6. Z jakiego oprogramowania korzystasz?
Adobe CC, nie lubię zmian.
7. Załóżmy, że zatrudniasz młodego grafika – na jakie rzeczy najbardziej zwrócisz uwagę?
Nawet nie musimy się zakładać. Od 2014 do 2018 roku trzykrotnie prowadziłam rekrutację na stanowisko młodszego projektanta. Jest kilka rzeczy na które ja zwracałam uwagę:
- Czy wiesz na jakie stanowisko aplikujesz?Jeżeli masz doświadczenie 3 lata w górę, to raczej – nie – i jest to zwykłe zaśmiecenie skrzynki. Jeżeli ktoś szuka młodszego projektanta, to nie zaproponuje Ci innego stanowiska. No chyba, że ktoś godzi się na pracę na dużo niższym stanowisku i za niższą płacę – to nie ma problemu.
- Czy umiesz się wyróżnić?Wszystkie formy niestandardowe, prezentacja wideo, portfolio w formie drukowanej podesłanej kurierem, a nawet ze smakiem napisany mail, może pomóc w zwróceniu na siebie uwagi. Do zespołu KAŻDY chce kogoś o nieszablonowym myśleniu, wyjdź poza schemat to zwiększysz swoje szanse. Oczywiście, musi to być z umiarem, łatwo przegiąć.
8. Edukacja – jeśli tak to jaka?
Nie trzeba iść do plastyka na akademię ani żaden kurs aby pracować w kreatywnym segmencie. Oczywiście każda forma dokształcenia kierunkowego na pewno otwiera kolejne drzwi i pokazuje różne rozwiązania na dany problem. Jeśli ktoś szukałby miejsca, gdzie realnie może nauczyć się projektować to wszystkie znaki na niebie (i absolwenci) wskazują Sztukę Projektowania czy warsztaty z Borutta Workshops.
Spotkania branżowe jak Element Talks, Projekcje, GrafConf na pewno też są dobrym uzupełnieniem życia projektanta o nowe perspektywy i doskonałą okazją aby porozmawiać z innymi osobami o swoich projektowych wzlotach i upadkach.
9. Jakie książki polecasz
- Marcin Wicha „Jak przestałem kochać design”
- Przemek Dębowski, Jacek Mrowczyk „Widzieć Wiedzieć”
- Michael Bierut „Raz mnie widzisz, raz nie widzisz”
- Jane Maas „Mad Woman”
Cześć! Podobał Ci się tekst? Znalazłeś tu ciekawą radę, albo dobrą rozrywkę? Świetnie, staram się żeby mój blog był wartościowym miejscem. Jeśli chcesz, możesz mi się odwdzięczyć i „postawić mi kawę” 🙂
Maciej Piątek – jak zostać grafikiem?
The Brief – co znosi psychika grafika
1. Jak zdobywałeś doświadczenie?
Kilkunastoletni okres zawodowych „doświadczeń” dzielę na trzy etapy. Etap pierwszy gdy mieszkałem w Chojnicach w małym miasteczku na Pomorzu, podczas którego pracowałem w lokalnych drukarniach. Etap drugi kiedy to przeprowadziłem się do Poznania i rozpocząłem swoją przygodę z poznańskimi agencjami reklamowymi. I w końcu etap, w którym jestem obecnie, czyli bycie jednoosobową armią. A przepraszam, bardzo często już dwuosobową.
Z tej okazji chciałbym pozdrowić moją Siostrę Natalię ❤️
2. Jak udało ci się „wybić”?
Bycie projektantem to nieustanna lekcja pokory. To wewnętrzny pojedynek pomiędzy doświadczeniem, które daje Ci pewność siebie a świadomością, jak wiele jeszcze musisz się nauczyć. Dlatego staram się nie myśleć o sobie w ten sposób. Wierzę, że moment wybicia się jest ciągle przede mną
Bardzo cieszy mnie coraz większa rozpoznawalność the Brief! Budowanie zaangażowanej 95 tysięcznej społeczności w naturalny sposób pomaga mi w kreowaniu własnej marki osobistej.
3. Czy pamiętasz moment, w którym pomyślałeś: Tak, chcę zostać projektantem!
Tak! 😀 Gdy byłem w 4 klasie szkoły podstawowej, mój Tato kupił mi popularny w latach osiemdziesiątych mikrokomputer Commodore 64. Zakochałem się wtedy w programie do rysowania Art Studio. Później była aplikacja Deluxe Paint na Amigę 500. W tamtym okresie był to sztandarowy produkt Electronic Arts, obecnie jednego z największych amerykańskich producentów gier komputerowych.
Poważniejszą przygodę z projektowaniem miałem kilkanaście lat później w trakcie nauki w technikum informatycznym, gdzie uczęszczałem na zajęcia z grafiki komputerowej do Pana Piotra Eichlera.
4. Skąd czerpiesz inspiracje?
Z inspiracją godzisz się żyć albo nie. Dla projektanta każdy moment może być źródłem inspiracji. Jeśli masz prawidłowe nastawienie a dodatkowo posiadasz odpowiednią wrażliwość, to nawet podczas zwykłego spaceru jesteś w stanie wyłapać wartościowe elementy. Mając na uwadze to, że nasz mózg jest codziennie bombardowany 34 gigabajtami danych, niezwykle ważna jest odpowiednia selekcja tych treści.
Dodatkowo zachęcam do śledzenia profili społecznościowych, ulubionych artystów czy projektantów. Sam bardzo często zaglądam na Behance i codziennie nałogowo scrolluje Pinteresta (znam człowieka, który kiedyś przescrollował całego 😀 ).
5. Na jakim sprzęcie pracujesz? (i dlaczego akurat na takim?)
#teamapple 😀 Nie przywiązuje się do sprzętu, zbyt szybko się starzeje. Obecnie mój zestaw to MacBook Pro (dziękuję Piotrek <3), + Wacom Intuos Pro + jeden z lepszych modeli monitorów marki Iiyama.
6. Z jakiego oprogramowania korzystasz? (i dlaczego akurat z takiego?)
Niezmiennie od wielu lat jestem wierny pakietowi Adobe. Jednak uważam, że oprogramowanie to jedynie narzędzie. Znam projektantów, którzy robią wspaniałe rzeczy w Corelu, Affinity czy w Procreate.
7. Załóżmy, że zatrudniasz młodego grafika – na jakie rzeczy najbardziej zwrócisz uwagę?
Myślę, że już po kilkunastu minutach rozmowy można określić czy to właściwa kandydatka, czy kandydat. Ja próbuje w takiej osobie odnaleźć przede wszystkim pasje i ciekawość. Bywają oczywiście wyjątki i podczas konwersacji nie wyczuwasz żadnej chemii. Jednak po jakimś czasie okazuje się, że ośmielony kandydat świetnie się rozwija i staje się znaczącym wsparciem twojego zespołu. Najważniejsza rada dla juniorów – więcej odwagi! 😀
8. Edukacja – jeśli tak to jaka?
Niezręcznie jest mi się wypowiadać na temat studiów artystycznych, bo takowych nie skończyłem. Jednocześnie bardzo zazdroszczę absolwentom i zawsze uważałem, że to ważna, aczkolwiek nie niezbędna forma edukacji.
Poniżej lista różnych aktywności, którą polecam nie tylko młodszym projektantom:
- Sztuka Projektowania, czyli cykliczny kurs projektowania graficznego, imienia Karola Śliwki gdzie wykładowcami są między innymi Patryk Hardziej czy Oskar Podolski.
- Jagielloński Kurs Typografii. Afiliowany przy Katedrze Edytorstwa Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wśród wykładowców między innymi Beata Kurek, Anna Czuż, Adam Twardoch, Andrzej Tomaszewski, Robert Chwałowski, Mateusz Machalski czy Robert Oleś.
- Świetna Toruńska Konferencja GrafConf dla wszystkich kreatywnych organizowana przez Aleksandrę Tulabicką i Huberta Tulabickiego.
- Polish Graphic Design organizowane przez Rene Wawrzykiewicza cykl konferencji o praktycznej stronie pracy projektanta w Polsce, na które zapraszani są między innymi tacy specjaliści i jak Beata Śliwińska Barrakuz, Martyna Wedzicka-Obuchowicz, Gosia Herba, Oskar Podolski, Patryk Hardziej, Łukasz Kułakowski.
- Prowadzony przez Mateusza Machalskiego BORUTTA Typo, czyli intensywny 2-dniowy program projektowania krojów pisma.
- Element Talks, czyli artykuły, konferencje i warsztaty dla projektantów oraz osób związanych z branżą kreatywną założone przez Paulinę Kacprzak i Olgę Rafalską.
- Kursy dla projektantów na platformie e-learningowej eduweb.pl
Osobnym, ale równie ważnym zagadnieniem jest edukacja i budowanie świadomości u odbiorców. W naszym kraju, w tej kwestii jest jeszcze bardzo dużo do zrobienia.
9. Jakie książki polecasz?
Polecam większość publikacji Wydawnictwa i pracowni d2d.pl. Moje ulubione pozycje to:
- Michael Mitchell i Susan Wightman, Typografia książki. Podręcznik projektanta
- Robert Bringhurst, Elementarz stylu w typografii
- Adrian Frutiger, Człowiek i jego znaki
- Francisco Gálvez Pizarro, Stwórz i złóż. Wprowadzenie do typografii
Wspaniałe książki dla designerów wydaje również Karakter:
- Michael Bierut, Raz mnie widzisz, raz nie widzisz i inne eseje o dizajnie
- Don Norman, Dizajn na co dzień
- Patryk Hardziej, CPN. Znak, identyfikacja, historia
- Adrian Shaughnessy, Jak zostać dizajnerem i nie stracić duszy
Maciek Młynek – jak zostać grafikiem?
1. Jak zdobywałeś doświadczenie?
Swoją przygodę z designem rozpocząłem już dość dawno temu, bo około 1999-2000 roku. Zacząłem jako freelancer, tworząc projekty dla znajomych, a także dla pierwszych klientów. Głównie były to agencje interaktywne, których właścicieli znałem lub osoby, które mnie poleciły. Miałem też swoją stronę internetową, dzięki której udało mi się zdobyć jeden, bardzo ważny dla mnie, zagraniczny kontrakt. Ten kontrakt, w nieco zmienionej formie, trwa do dziś.
Doświadczenie zdobywałem głównie metodą prób i błędów. Podpatrywałem znajomych, którzy robili fajne rzeczy i starałem się ich naśladować. Miałem też przywilej rozwijać się w czasach, w których istniały takie serwisy jak MocnyWeb, Webesteem, czy Towar.org, które były zbiorem świetnych inspiracji. Była to też społeczność (chyba mogę tak powiedzieć) najlepszych grafików w Polsce. Wielu z nich jest teraz dyrektorami kreatywnymi, art directorami lub prowadzą własne agencje.
2. Jak udało ci się „wybić”?
Nie jestem do końca pewien, czy jestem osobą bardzo rozpoznawalną w świecie graficznym. Większość zleceń, które dostawałem wynikało z poleceń i tego, że starałem się zawsze robić dobrą robotę. W ten sposób poznałem ludzi, którzy byli kluczowi dla mojego rozwoju w tej branży. Tak, jak wspominałem, miałem też swoją stronę internetową. Miałem też konto na Behance.
Jeśli chodzi o rozpoznawalność, to myślę, że większe znaczenie miała tutaj organizacja cyklu spotkań “Witajcie w realu”. Spotkania miały na celu połączenie świata studiów z realiami branży kreatywnej (organizowaliśmy je przez kilka lat w Krakowie). Udało nam się zaprosić wiele świetnych osób, ze świetnych agencji. Spotkania miały również swoją wrocławską edycję, na której byłeś gościem… 😀
3. Czy pamiętasz moment, w którym pomyślałeś: Tak, chcę zostać grafikiem, projektantem!
U mnie to było trochę śmiesznie, bo taka myśl pojawiła się podczas wakacji na Węgrzech, kiedy pojechaliśmy z rodziną oglądać zaćmienie słońca. Wtedy pomyślałem, że może projektowanie stron internetowych może być moim sposobem na życie. Powiedziałem o tym pomyśle mojej mamie, która nie zniszczyła wtedy moich marzeń… a ja po powrocie zrobiłem swoją stronę po polsku i węgiersku 😉 Pochodzę też z rodziny inżynierów i architektów, więc poniekąd podobne klimaty miałem we krwi.
4. Skąd czerpiesz inspiracje?
Obecnie nie siedzę już tak dużo na Behance, oglądając projekty. Myślę, że większość inspiracji pojawia się w trakcie używania wielu serwisów, aplikacji, a także z obserwacji otoczenia. Siedzę już w tej branży prawie 20 lat i teraz dużo bardziej interesuje mnie strategiczna rola designu niż tylko warstwa wizualna. Staram się patrzeć bardziej systemowo, więc najbardziej inspirują mnie projekty, które są w stanie połączyć wiele czynników w jedną, spójną całość.
5. Na jakim sprzęcie pracujesz? (i dlaczego akurat na takim?)
Już od wielu lat pracuję na laptopie – Macbooku Pro. Do tego mam podłączony jeden dodatkowy monitor. Obecnie nie mam już tyle pracy projektowej, co wcześniej, ale i tak duży ekran się przydaje. Na Maca przesiadłem się kilka lat temu, bo taki sprzęt dostałem do dyspozycji i od tej pory trwa moja przygoda ze sprzętem z jabłuszkiem.
6. Z jakiego oprogramowania korzystasz? (i dlaczego akurat z takiego?)
Cały czas jest to pakiet Adobe, z tym że teraz dużo częściej Adobe xD zamiast Photoshopa. Używałem też Sketcha – bardzo polecam, ale sam obecnie nie korzystam. Jeśli chodzi jeszcze o Adobe, to Photoshop i Illustrator. Adobe to oczywiście przyzwyczajenie oraz mnogość możliwości. Sketcha zacząłem używać, kiedy miałem do zrobienie dużo pracy związanych z interfejsami. Przesiadka z Photoshopa na Sketcha to było wspaniałe rozwiązanie.
7. Załóżmy, że zatrudniasz młodego grafika – na jakie rzeczy najbardziej zwrócisz uwagę?
Kiedy dostaję CV, to zazwyczaj patrzę na portfolio. Jeśli jest to młody grafik, to często nie musi mieć dużego doświadczenia, ale czasem po kilku projektach widać, czy warto zaprosić go na rozmowę. Staram się też szukać w tych projektach potencjału i potwierdzenia, że coś z tego będzie.
W samej osobie szukam tego, aby ktoś miał otwarty umysł, był proaktywny i chciał się uczyć. Może to zabrzmi dziwnie, ale ważne, żeby projektant potrafił… myśleć 😉 Dla mnie jest to zawarte w definicji słowa projektant (designer). Musimy coś zaprojektować, a nie zawsze tylko ubrać to w ładną warstwę wizualną. To jest super cecha, którą powinno się rozwijać. Ważne też, żeby z tą osobą dobrze się pracowało i była wsparciem dla reszty zespołu.
8. Edukacja – jeśli tak to jaka?
Kiedy ja zaczynałem swoją przygodę z designem, nie było tyle możliwości, co teraz. Fakt, zdawałem na wzornictwo przemysłowe (nie dostałem się) i komunikacja wizualna na tym kierunku była chyba najbliżej tego, co chciałem robić. Obecnie mamy spory wybór jeśli chodzi o studia związane choćby z UX Designem.
Ja osobiście jestem wielkim fanem szkoły Hyper Island, która od wielu lat szkoli w praktyczny sposób w naszym zawodzie. To ona była inspiracją do powstania cyklu „Witajcie w realu”. Nie jest tania, ale warto ją sprawdzić. Ja sam poznałem wielu świetnych ludzi podczas studiowania Elektronicznego Przetwarzania Informacji (EPI) na Uniwersytecie Jagiellońskim.
9. Jakie książki polecasz?
Książka, którą polecam w pierwszej kolejności to „Twórcza odwaga” napisana przez Toma Kelleya, jednego z założycieli IDEO. Uważam, że powinien przeczytać ją każdy projektant i… każdy człowiek, bo tych, którzy uważają, że nie są kreatywni, powinna wyprowadzić z tego strasznego błędu! Oprócz tego w mojej czołówce są między innymi „Kreatywność SA” Eda Catmulla (założyciela Pixara), “„My Life in Advertising” Claude’a C. Hopkinsa, a ostatnio „When Coffee and Kale Compete” Adama Klementa, dotycząca tematu Jobs to be Done. Lubię też bardzo czytać autobiografie (zwłaszcza sportowe), bo oprócz tego że są ciekawe, pomagają mi odnosić pewne sytuacje do swoich własnych doświadczeń. Tutaj mogę polecić „Być Liderem” sir Alexa Fergusona lub „Dyskretne przywództwo” Carlo Ancelottiego.
Agnieszka Pelczyk – jak zostać grafikiem?
Kilka podobnych pytań zadałem też Agnieszce Pelczyk, która jeszcze nie pracuje w zawodzie, bo dopiero się uczy. Jestem na trzecim roku grafiki o specjalizacji animacja i grafika interaktywna w Collegium Da Vinci w Poznaniu. Poza grafiką jej hobby jest cosplay (tworzy stroje postaci z gier, filmów, książek oraz jeździ na konwenty).
1. Kiedy i jak wymyśliłaś, że chcesz w życiu zajmować się grafiką komputerową?
Właściwie to od zawsze kochałam rysować, malować, tworzyć różne rzeczy manualnie. W technikum zainteresowałam się grafiką komputerową, dostałam pierwszy tablet graficzny i potem już ruszyło. Stało się to nie tylko moim hobby, ale też małym marzeniem, by w przyszłości zajmować się tym, co kocham. Dlatego postanowiłam, że będę się dalej edukować w tym kierunku i wybrałam się na studia graficzne.
2. Zdecydowałaś się podjąć w tym temacie edukację na uczelni wyższej. Czy te kilka-kilkanaście miesięcy dały ci świadomość, że zrobiłaś krok do przodu?
Zdecydowanie tak. Rozwinęłam nie tylko umiejętności graficzne, nauczyłam się wielu nowych programów, ale przede wszystkim miałam możliwość, by spojrzeć na pracę grafika jako osoby niezwykle kreatywnej. Dodatkowo poznałam wiele wspaniałych osób, niezwykle zdolnych, którzy motywują mnie do dalszego działania.
3. Co było największym zaskoczeniem i co czego się nauczyłaś jest wg ciebie najważniejsze?
Przede wszystkim zrozumiałam, że człowiek uczy się całe swoje życie, a grafik musi się dostosowywać do zmieniającego się świata – choćby nowe programy, możliwości czy obecna moda na retro, minimalizm itp. Żeby coś osiągnąć trzeba się uczyć, popełniać błędy, iść na kompromisy i rzeczywiście praktyka czyni mistrza. Nauczyłam się patrzeć na wiele rzeczy zupełnie pod innym, nowym kątem, zauważać rzeczy, które często nam umykają. Przez to też zaczęłam inaczej postrzegać świat, a także ludzi wokół mnie.
4. Skąd czerpiesz inspiracje?
Oprócz tego, że przeglądam prace innych artystów na różnych stronach, oglądam tutoriale, chodzę na wystawy, to staram się nie patrzeć na to jak na coś, do czego chcę czy powinnam dążyć. Szukam motywów, przesłania, połączeń barw, ciekawych rozwiązań i wykorzystania narzędzi. Staram się inspirować nie tyle samymi stylami innych co ich przesłaniem. Uwielbiam fantastykę, czy to filmy czy książki i takie niecodzienne opowiadania, motywy sprawiają, że mam ochotę też tworzyć coś niesamowitego. Chciałabym żeby moje prace wywoływały w odbiorcach określone emocje czy myśli, i do tego staram się dążyć.
5. Planujesz pracować w agencji, czy być wolnym strzelcem?
Na początku chciałabym pracować w jakiejś agencji reklamowej lub firmie kreatywnej, rozwinąć się, zdobyć doświadczenie, poduczyć pracy w firmie, a później, kto wie, na razie nie jestem na tyle odważna, by zdecydować się na własną działalność. Zobaczymy co czas przyniesie!
6. W jaki sposób pracujesz na zwiększenie swojej rozpoznawalności?
Podczas studiów starałam się skupić na nauce i dopiero myślę o późniejszym tworzeniu „własnej marki”. Obecnie zajmuję się też cosplayem, czyli tworzę stroje postaci z gier, filmów i jeżdżę na konwenty. Grafika przydaje się również i w tym hobby, choćby do stworzenia wykrojów, odtworzenia materiału czy wymodelowania w 3D jakiegoś modelu.
7. Ulubione programy graficzne?
Zdecydowanie najlepiej czuję się w Photoshopie i Illustratorze, tego drugiego programu uczyliśmy się od podstaw na studiach i przypadł mi do gustu. Obecnie jest to najczęściej używany przeze mnie program.
8. Książka, którą wszystkim polecisz?
„Logo Design Love” Davida Airey to książka, którą polecę z ręką na sercu. Świetna pozycja dla tych, którzy chcieliby wiedzieć od czego właściwie zacząć i z czym wiąże się praca grafika, od identyfikacji wizualnej, przez wycenę projektów i rozmów z klientami.
Ja też dodam coś od siebie, bo w sumie czemu nie? Zatem:
Maciej ZUCH Mazurek – jak zostać grafikiem?
1. Jak zdobywałem doświadczenie?
Powoli ale wytrwale. Pierwsze kontakty z grafiką komputerową (choć tu raczej trzeba napisać z „grafiką komputerową”) miałem w bardzo zamierzchłych czasach 😀 Pierwszy komputer dostałem gdy miałem 9 lat – to był rok 1991, a maszyną, która mnie zafascynowała było Atari 130XL. Wtedy zobaczyłem program Logo (taki żółwik, który po wpisaniu algorytmu ruszał się po ekranie i zostawiał kreskę). Pamiętam, że możliwość narysowania czegoś na ekranie była niesamowita. Można było też pikselami zmienić ikonę żółwika, więc zawzięcie rysowałem tam różne rakiety, samochodziki itp.
Kilka lat później bawiłem się Deluxe Paint na Amigę 500. Nie bardzo wiedziałem co mam tam zrobić, ale sama możliwość rysowania dzięki komputerowi bardzo mnie fascynowała.
Te pierwsze komputery były wybitnie niedoskonałe, więc moje zaangażowanie nie było wielkie. Aczkolwiek ziarno zostało zasiane.
Gdy byłem już w liceum plastycznym, to miałem praktyki w lokalnej telewizji i tam robiłem takie plansze reklamowe – slajdy, które leciały między programami. Masakra to była 😀 Tzn. wtedy się tym jarałem, ale niechciałbym tego dziś zobaczyć 😀 To było około roku 1999.
Później dostałem PCta i gdzieś pokątnie (wtedy piraty były na porządku dziennym i w zasadzie nikomu nie przychodziło do głowy żeby oprogramowanie czy gry kupować) załatwiłem sobie Photoshopa. To była chyba wersja 6.0 – nie CS 6 (który jest wersją 13), a 6.0 bez CS 😀 Mówimy o roku 2000.
Bardzo lubiłem bawić się PSem. Uczyłem się sam, bo internetu nie było, podręczników nie było. W zasadzie nic nie było.
Przełomowym momentem była moja praca dyplomowa, ale to odpowiem w pytaniu nr 3. W każdym razie, idąc dalej, na studiach trochę sobie dorabiałem projektując koszulki. To było fajne doświadczenie, bo mogłem zarobić (bez szału, ale dla studenta w 2004 roku te 300zł to był miesięczny budżet), ale przede wszystkim spotkałem się z konstruktywną krytyką. Ktoś musiał ocenić moje prace i powiedzieć co jest fajne a co nie. Robiąc do szuflady nie ma feedbacku od kogoś kto zna rynek. Taka weryfikacja moich pomysłów vs. to co się sprzeda była otrzeźwiająca.
Na piątym roku dostałem pracę w agencji reklamowej jako młodszy grafik. Ostro tam ryłem, zamykając projekty po seniorach. Te półtora roku było niesamowitą szkołą. Zderzenie projektowania „po robię jak mi się zachce” z projektowaniem na etat, to był szok. Ale dałem radę. Robiłem też tam dużo rzeczy dtp. Pamiętam jak dostałem wielki projekt ogarnięcia całej lini produktów dla marki artykułów plastycznych i szkolnych. Senior zrobił projekty główne, a ja to potem przekładałem i doprojektowywałem na kilkadziesiąt bardzo różnych produktów – kredki, farby, zeszyty, plecaki, itp. Chyba ze dwa miesiące mi to zajęło, ale potem śmigałem w Illustratorze.
Potem była kolejna agencja, nowi ludzie, potem praca po stronie klienta, a potem to już na swoim.
Cały czas się uczę, cały czas się rozwijam. To taka branża, dynamiczna, trzeba robić nowe rzeczy, które często są wyzwaniem, trzeba się uczyć.
2. Jak udało mi się „wybić”?
Blog. Tylko i wyłącznie blog. Dzięki temu, że skolonizowałem media społecznościowe udało mi się wybić. Absolutnie polecam, ba! wirtualnie zmuszam was, żebyście byli aktywni w mediach społecznościowych. Możesz mieszkać w zapyziałej, zabitej dechami wiosce, a mieć klientów z Warszawy, Berlina, czy Londynu. Internet rozwala pojęcie ograniczenia do rynku lokalnego.
Prowadzę blog od 2009 roku. Na początku były same komiksy o grafikach. Nawet nie publikowałem żadnych swoich prac – w sumie to nie bardzo mogłem, bo pracowałem wtedy w agencji. Mimo to w świadomości ludzi pojawiło się połączenie: grafik = Zuch. Zacząłem dostawać zlecenia. Z czasem było ich na tyle dużo, że porzuciłem etat.
W tym wszystkim jednak bardzo ważne są pewne cechy, np. terminowość. Ludzie muszą mieć do ciebie zaufanie. Dzięki rzetelności i miłemu usposobieniu (tak, jestem całkiem miłym człowiekiem) ludzie chcieli ze mną pracować. Polecali mnie dalej. Wynikiem tego była jedna z moich absolutnie ulubionych, wieloletnich współprac z Luxtorpedą. Pierwszą okładkę pracowaliśmy gdy kończyłem etat. To było straszne 😀 Rano zawoziłem małego Szymka do przedszkola, jechałem na 8h do pracy, wracałem do domu, jadłem obiad, przychodził Litza, siedzieliśmy przy kompie do 3 w nocy, potem 3-4 godziny snu i od nowa.
Podsumowałbym to tak: aktywna obecność w mediach społecznościowych, chwalenie się swoimi pracami, unikanie konfliktów, rzetelność, terminowość, zaufanie.
3. Czy pamiętam moment, w którym pomyślałaś: Tak, chcę zostać grafikiem, projektantem!
Tak, pamiętam to doskonale. Były momenty poprzedzające, takie jak np. w podstawówce na plastyce narysowałem dłoń i okazało się, że wyszła. Potem narysowałem jeszcze dla dwóch czy trzech kolegów i też wyszło. Stwierdziłem, że potrafię rysować. Później, chwilę przed egzaminami do liceum, miałem robione badania na dysortografię (tak, tak, mam papiery na wszystkie moje literówki i orty) i w teście zawodowym robionym przy okazji wyszło mi, że nie informatyka jak zakładałem, a na 100% kierunki plastyczne. Podjąłem decyzję zmieniającą zupełnie moje ówczesne plany i złożyłem papiery do „plastyka”.
Kluczowym momentem była jednak praca dyplomowa. Wszyscy – jak to w „plastyku” – robili jakieś obrazy, rzeźby, instalacje przestrzenne, itp. Moi przyjaciele ślęczeli po lekcjach nad wielką kopią Kossaka w sali historycznej. A mi się po prostu… nie chciało. Jak sobie pomyślałem, że mam być na 8 lekcjach (w liceach plastycznych klasy maturalne to naprawdę przegięcie) i potem jeszcze z 4-5 godzin pracować w szkole nad dyplomem, albo gdzieś jechać itp., bez odpoczynku, bez ciepłego posiłku. Nie-e, to nie dla mnie.
Wynikiem mojego lenistwa (choć wolę określenie „przemyślanej optymalizacji zasobów i czasu”) był pomysł żeby zrobić coś na komputerze. Postanowiłem zrobić stronę internetową szkoły – przypomnę tylko, że było to rok 1997 i nie miałem w domu internetu. W zasadzie nikt z moich znajomych nie miał internetu.
HTMLa nauczyłem się z gazety, chyb Click! plus pewnie jakichś CD Action, Komputer Świat, itp. Grafika inspirowana była obrazami Joana Miro, które ręcznie, myszką, przerysowywałem do komputera… Zajęło mi to trzy miesiące po kilka ładnych godzin dziennie, jakieś 400-500 godzin pracy (dziś pewnie zrobiłbym to w 8). Ale nauczyłem się wszystkiego od zera i zauważyłem, że o wiele fajniej pracuje się w domu, w cieple, przy komputerze (i jeszcze jak ktoś ci przyniesie obiad i kolację) niż gdzieś indziej fizycznie. To był ten moment. Dosłownie pomyślałem: tak, chcę zostać grafikiem.
Dyplom obroniłem na 6 i był to pierwszy w historii mojego liceum dyplom zrobiony w 100% na komputerze.
4. Skąd czerpię inspiracje?
Ze wszystkiego. Naprawdę. Idę do sklepu – oglądam opakowania. Przeglądam net, strony z projektami, Instagram, no wszystko. Oglądam Netflixa i widzę, że fajnie typograficznie jest napisany tytuł. Idę z psem na spacer i widzę jaki genialny kolor ma listek.
Bardzo lubię też klasyczną sztukę. Uważam, że powinniśmy o wiele więcej obcować ze sztuką. A osoby myślące o swojej karierze graficznej, to już koniecznie. To wszystko, sztuka, obrazy, rzeźby, instalacje, projekty, opakowania, etykiety, typografia, fotografia, to wszystko jest naszym pokarmem. Albo się najesz, albo zginiesz.
5. Na jakim sprzęcie pracuję? i dlaczego akurat na takim?
Tylko nadgryzione jabłuszka. Nie ma w tym żadnego snobizmu, po prostu macki są lepsze. Ciężko to może wytłumaczyć, ale komfort pracy jest o wieeeele większy. Obcowanie z tym systemem to przyjemność. A same produkty są genialnie zaprojektowane i to też na nas wpływa, to patrzymy na to codziennie. Bez gadania biorę starszego i słabszego macka niż nowy wypasiony komputer z windom.
6. Z jakiego oprogramowania korzystam? i dlaczego akurat z takiego?
Adobe. Nic innego mi nie potrzeba. W tym środowisku wyrosłem i tu się dobrze czuje. To jest jednak już hmmm.. kilkanaście lat praktyki. Daaaaaawno temu miałem jakiś tam kontakt z Corelem, ale czym prędzej od niego uciekałem. Głównie pracuję w trójcy świętej Adobe, czyli Photoshop, Illustrator i inDesign. Świetne programy.
7. Załóżmy, że zatrudniam młodego grafika – na jakie rzeczy najbardziej zwrócę uwagę?
Chciałbym, żeby był lepszym projektantem ode mnie, albo przynajmniej dawał nadzieję, że taki będzie. Bardzo lubię ludzi, którym nie trzeba mówić co mają robić. Takich co sami potrafią się zorganizować i podejmować decyzje. Takich, którzy jak widzą problem, to go rozwiązują, a nie czekają aż ktoś im każe to zrobić i jeszcze powie jak ma to zrobić. Chcę być otoczony zespołem ludzi, którym mogę zaufać i dzięki którym, będę mógł robić i martwić się mniej, a nie więcej.
8. Edukacja – jeśli tak to jaka?
Edukacja się przyda, zwłaszcza podstawy. Ludzie zbyt często dziś zabierają się za projektowanie nie mając o tym zielonego pojęcia. O barwach, o typografii, o kompozycji, itp. Dobry projekt to jednak nie jest #yolo. Ja skończyłem liceum plastyczne i choć wiele rzeczy było oderwane od świata, który wchodził wtedy w nowe technologie, to i tak podstawy i nawyki, które tam złapałem bardzo sobie cenię.
Na pewno ważne jest doświadczenie. Spróbuj gdzieś się zaczepić, za darmo, poobserwować, pouczyć się. Bardzo szybko przekonasz się, że tylko wydawało ci się, że cokolwiek umiesz. Bardzo istotna też jest wiedza (dla wieeeeeelu grafików jest to wiedza tajemna) z zakresu technologii druku.
9. Jakie książki polecam?
Wspomniane już „Logo Design Love”. Ciekawą pozycją jest też praktyczny podręcznik „Grafika wektorowa. Szkolenie podstawowe” Von Glitshka. Fajna rzecz, pokazuje pewną intuicję przy projektowaniu wektorowym. Poza tym polecam książki nie będące o grafice, a o biznesie i własnej marce, np. „Zakamarki marki” Pawła Tkaczyka, czy różne pozycje o produktywności. Do tego obowiązkowo podcasty biznesowe i finansowe – bo wiedza z tego zakresu naprawdę leży i kwiczy: Mała Wielka Firma, Finanse Bardzo Osobiste, Greg Albrecht, Z Pasją o Mocnych Stronach czy Smart Pasive Income lub Pro Blogger.
Jej, chyba najdłuższy tekst jaki pojawił się na moim blogu.
Oczywiście jeśli masz coś do dodania, to śmiało komentuj. Jeśli masz pytanie, to też zostaw komentarz. Postaram się na wszystko odpowiedzieć.
Podobało się? To koniecznie sprawdź też kilka innych moich tekstów:
✅ Jak zrobić portfolio jeśli nie masz jeszcze fajnych projektów
✅ Jak uporządkować pliki i foldery na komputerze
✅ Pokrewne dusze w biznesie, czyli kilka słów o networkingu
Pozdrawiam
ZUCH
Cześć! Podobał Ci się tekst? Znalazłeś tu ciekawą radę, albo dobrą rozrywkę? Świetnie, staram się żeby mój blog był wartościowym miejscem. Jeśli chcesz, możesz mi się odwdzięczyć i „postawić mi kawę” 🙂
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023